wtorek, 27 października 2009

Tylko Seks...

Dla mojej jedynej i ulubionej muzy. Miejmy nadzieję, że przeżyjesz jakoś to opowiadanie. Miałem dobre intencje.
Cholerna ciemnica!
Zaraz po otworzeniu drzwi wpadłem w jakiś płaszcz. Czekała na mnie jeszcze seria potknięć i poślizgnięć. Cały przedpokój tonął w ciemności, a jedyne widoczne światło padało z kuchni.
Podniosłem, kolejną małą rzecz, która z trzaskiem pękła po moim nadepnięciu. To musiał być obcas jej butów. Podniosłem go do światła, żeby przypatrzeć się uszkodzeniu.
Cholera! Będzie zła. W sumie nie moja wina, kto normalny siedzi w domu po ciemku? Nigdy nie mogłem nadziwić się delikatności kobiecych butów. Zamiast chodzić w czymś solidnym, wolą nosić buty o wytrzymałości zabawki dla pięciolatka. Rzuciłem bezużyteczny kapeć w ciemność i przesunąłem się w stronę pokoju.
Leżała na łóżku, okręcona szlafrokiem z grubej froty bawiąc się w dłoniach pilotem i opakowaniem jakiegoś CD.
Przez odsłonięte okno światło księżyca padało na podłogę zostawiając jasny ślad odznaczający się wyraźnie od barwy skąpanego w błękicie światełek wieży pokoju. Blask zaznaczał ślad na jej uniesionych w górę stopach. Błękitne światło walczyło w równej mierze z blaskiem księżyca jak i z mrokiem ciemności, zaznaczając delikatne kształty jej stóp. Drobne żyłki rzucały lekki cień na jej delikatną skórę łącząc się z cieniem kostki i linii łydek odbijających światło zachęcając do dotyku.
- Jak podobała ci się audycja?
- Wiesz, że nigdy cię nie słucham. – Powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.
Jej spojrzenie, rzucone spod mokrych jeszcze włosów, pełne figlarności i dziecięcego oczekiwania. Biel policzków i kształt ust, burza włosów przerzuconych na jedną stronę i delikatność uniesionych brwi. Wszystko to sprawiło, że gwałtownie jej zapragnąłem.
Widziałem to w jej oczach. Zwycięstwo bitwy, zanim doszło do pierwszego zetknięcia mieczy. Wiedziała jak działa na mnie jej ciało. Zrelaksowana oczekiwała mojej reakcji, pieszczoty, głodu dotyku.
Wyszedłem do łazienki. Szum odkręconej wody, ciepło i para pozwoliły na chwilę zapomnieć o pożądaniu, a skupić się na pragnieniu. Nie chciałem być zbyt szybki. Niech poczeka. Wygrała wojnę. Dziś padnę jej do stóp, ale wszystko w swoim czasie. Najpierw gorący prysznic. Trzy godziny w studiu radiowym, prawie dwie na dojazd... byłem zmordowany. Trzeba naładować baterie.
To właśnie tam poznałem Martę. Zajmowała się blokiem muzyki hiphopowej. Typowe trendy narwanej młodzieży z blokowiska, lub tak wtedy sądziłem.
Od początku się sprzeczaliśmy. Ja z moim starym Rockiem, klasykami mocnej muzyki i ona ze swoimi „klimatami”. Nie było ani jednej rzeczy o którą nie wywołalibyśmy wojny.
Miała ogień w oczach i pragnienie pokazania swojej niezależności. Kobieta i indywidualistka. To działało lepiej niż najlepszy narkotyk. Jej pasja i sposób myślenia były na swój dziwnie szokujący sposób podniecające. Dyskusje ciągnęły się w nieskończoność. Choć dyskusje to zbyt wiele powiedziane. Przytyki i sprzeczki na miarę nastolatków to już bardziej. Z nasymi poglądami stać nas było na coś innego, ale...
Kiedy słowa się kończyły, a konflikty nie były rozwiązane siedzieliśmy na przeciwko siebie dysząc, od wypowiadanych z entuzjazmem zdań.
Tak wyglądała nasza pierwsza „romantyczna kolacja”. Nie poszlibyśmy gdyby nie babska przekora.
- Skoro mamy się kłócić tak, że ludzie pracować nie mogą, to może przestańmy?
- Wycofujesz się! Ty zawsze się wycofujesz kiedy temat cię sięga! – Wyrzuciła z ust mrużąc oczy. – I nawet się nie przyznasz! Wiesz, że mam rację i dlatego wolisz zachować twarz!
- Twarz już dawno straciłem, kiedy zacząłem z tobą dyskusję, ale skoro już musimy to kończyć, to skończmy dziś przy kolacji!
- Próbujesz mnie poderwać marzycielu?!
- Nie, po prostu nie chcę przeszkadzać ludziom w studiu, ale skoro tchórzysz... Widocznie nie każdy jest w stanie bronić swoich racji w cywilizowany sposób... przy piwie. – odparłem z uśmiechem.
- Takiego chlejusie! Dobra! Dziś po robocie. „Piwnica Plastyków”!
- Świetnie!
- Super!
Tak wylądowaliśmy w jednym z pubów. Podobno przeciwieństwa się przyciągają. Może i tak jest. A może po prostu jest ciekawiej, kiedy mała wojenka wisi w powietrzu.
Szum wody zagłuszył dźwięki wierzy, które teraz dochodziły do mnie przez zamknięte drzwi.
Jakiś zdesperowany życiem „czarny”, „żółty”, „czerwony”, albo „mieszany” przekazywał właśnie swoje „doświadczenie życiowe” kolejnemu pokoleniu klepiących biedę, nędzę i żal.
Umyty, wytarty i w szlafroku wsunąłem się do pokoju.
- Znowu słuchasz cudzych życiowych dramatów? – powiedziałem szczerze zmęczonym głosem kładąc się koło niej. Spojrzała tylko na mnie z za ściany mokrych włosów i wróciła do studiowania opakowania płyty krzyżując stopy w powietrzu.
Światło nie przestało otulać jej słodkich, kobiecych kształtów rozniecając we mnie ogień. Czubkami palców, powoli przesunąłem po wewnętrznej stronie jej nóg, od zgiętego kolana, aż po lekko skurczone stopy. Jej stopy niemal całe znikały w moich dłoniach. Ich chłód i gładkość były niemal kojące.
Musiała poczuć łaskotanie, bo aż cała drgnęła pod moim dotykiem. Poddała się lekkiemu masażowi stóp. Kiedy moje usta zaczęły krążyć tam gdzie, przed chwilą były dłonie, opakowanie wysunęło się z jej lekko zaciśniętych palców. Mruczała pod nosem poddając się pieszczocie. Lekkie kąsanie, wnętrza stóp odwracało jej uwagę od moich palców coraz śmielej wędrujących pod materiał podnoszącego się w górę szlafroka.
Opuszkami palców pieściłem jej lśniącą skórę. Błękit, światła odbijał się na jej lekko krągłych udach i linii pośladków obmywając te słodkie kształty chłodem nocy. Moje dłonie krążyły śladem światła, a skóra lekko napinała się pod moim dotykiem. Powoli przesuwałem się wyżej i wyżej, ponad pośladki, wzdłuż cieni jej kręgosłupa i drobnych, słodkich bioder. Tam gdzie przed chwilą były palce, zaraz docierały usta. Krążyłem wargami po jej udach, smakowałem delikatną skórę jędrnych okrągłych pośladków. Tam gdzie docierał mój dotyk jej ciało rozluźniało się i drżało. Lata podskakiwania w rytmie dyskotekowym zadbało o dobrą formę tych apetycznych aspektów jej kobiecości. Wyczekiwała kolejnych dotyków, a tam gdzie padały pocałunki skupiałem jej uwagę.
Uniosła się lekko, pozwalając mi zsunąć z niej szlafrok.
Językiem wróciłem linii pleców i kręgosłupa. Podążałem ku górze. Kiedy dotarłem do łopatek i ramion, skurczyła się w moim objęciu. Widziałem jej przymknięte oczy, pełne usta delikatne dłonie. Pocałunki zaczęły dosięgać jej karku. Dłońmi objąłem jej dłonie, ciałem ciało. Ustami sięgnąłem ucha liżąc i ssąc jego płatki. Kark poddawał się pocałunkom z drżącą uległością. Dłońmi dalej badałem jej ciało, plecy i biodra. Każdy dotyk był falą doznań rozpuszczającą jej odczucia. Pragnęła więcej.
Obróciła się w moim objęciu. W jej brązowych, lśniących oczach widać było żar. Ten sam żar, który wprawia w zachwyt mężczyzn, na chwilę przed spełnieniem. Rozsunąłem jej dłonie nad głowę przyciskając do łóżka. Zbliżyłem usta do jej ust. Uciekła nimi w bok zamykając oczy. Moje pocałunki trafiły na rozgrzany policzek, krawędź zamkniętego oka, kącik półotwartych ust.
Dopiero teraz obróciła usta do mnie.
Muśnięcie warg, delikatna miękkość i ciepło jej pocałunku. Krążyłem po jej górnej wardze, żeby zaraz zassać dolną. Językiem smakowałem kształty jej oddechów. Nasze języki zetknęły się delikatnie, aby ponownie na siebie wpaść. Drażniący zmysły taniec naszych ust, kończył się gdy dotknąłem jej szyi, aby znów zacząć wędrówkę, poznając na nowo jej ciało.
Moim pocałunkom i dotknięciom towarzyszył pomruk zadowolenia. Smak, jej skóry odurzał mnie i podniecał. Chciałem nigdy już nie przestać czuć jej ciepła, jej drżenia, jej pierwotnie kobiecego pragnienia dotyku.
Moje dłonie powędrowały na jej żebra lekko pieszcząc tę delikatną skórę. Ciężki oddech unosił jej piersi, wprawiając w drżenie brzuch. Zachłanne dłonie zaczęły nieśmiało obejmować spód jej piersi, kiedy usta jeszcze nie skończyły pieścić obojczyka. Ten lekki dotyk wydarł z niej westchnienie. Okrężnymi ruchami zbliżałem się do brodawek, kiedy moje usta badały zachłannie linię mostka. Krążąc pacami wokół aureoli nabrzmiałych brodawek, a ustami pieszcząc ten symbol kobiecości sprawiłem, że ciężko już oddychała, a jej walka o powietrze była zachłanna, gorąca i całkowicie nie kontrolowana. Usta kończyły już badanie piersi, kiedy dłonie dobrze zadomowiły się w okolicach brzucha. Lekkie muśnięcia doprowadzały ją do lekkich spazmów. Czułem jak skóra napina się pod moim delikatnym dotykiem. Pragnęła spełnienia. Zniewolony jej pięknem zniewoliłem jej pragnienie. Nie ma ucieczki.
Każde muśnięcie palców sprawiało, że napinała brzuch wyduszając z siebie sapnięcia.
Przesunąłem dłonie na wzgórek łonowy omijając jednak najważniejszy punkt programu.
Ustami pieściłem tę delikatną skórę, czując jak jej mięśnie napinają się w oczekiwaniu.
Dłonie pieściły wnętrze jej ud, poznając kształt cudownych nóg. Usta podążyły za dłońmi poznając smak kobiecego potu i podniecenia. Uniosłem jedną z nóg całując zgięcie kolana doprowadzając ją tym samym do wrzenia.
Czułem jej ponaglenie, pragnienie, gorączkę w której spalała się jej dusza. Pragnęła dotyku. Właśnie tam gdzie nie dotykałem jeszcze jej ciała. Zacząłem krążyć wokół jej nabrzmiałych warg. Spocona skóra smakowała pragnieniem, pożądaniem i oczekiwaniem.
Teraz każdy mój dotyk wywoływał jej jęknięcia.
Mój gorący oddech był dla niej torturą. Pragnęła końca męczarni, której ją poddawałem.
Wygrała swoją wojnę. Padłem jej do stóp, a teraz ona byłą niewolnicą upragnionej rozkoszy.
Pierwszy smak, jak pierwszy skok do wody. Podniecenie zatyka oddech, otępia zmysły, rozpala pragnienie. Wraz z moim liźnięciem z jej ust uleciał jęk satysfakcji. Doczekała się.
Jej ciało wygięło się w łuk. Kolejne pieszczoty i kolejne jęki.
Rozchyliłem wargi aby lepie ujrzeć to co miałem objąć w posiadanie. Nabrzmiały koralik wysunął się w domagając się pieszczot. Język rozpoczął swój taniec wokół tego najczulszego miejsca, a palce skrzętnie pomagały mu w dostarczeniu przyjemności.
Marta zaczęła drżeć i wić się na łóżku. Jej spragnione dłonie nie mogły znaleźć sobie miejsca.
Zaciskając je na materiale jej wnętrze pulsowało pragnieniem.
Nie przerywając ssania i lizania guziczka wsunąłem dwa palce do jej rozgrzanego, wilgotnego wnętrza. Jej mięśnie zareagowały natychmiast odciskając się na moich palcach. Gdy zacząłem przesuwać poprzedniej części jej pochwy Marta aż zawyła z rozkoszy. Uniosła się jeszcze bardziej nadziewając na moje pieszczoty. Tego chyba pragnęła, bo nie utrzymała się długo na drżących kolanach. Wijąc się i wiercąc przeżywała kolejne skurcze.
Spojrzałem w jej rozgrzane uniesieniem oczy w momencie gdy uniosła głowę. Szeroko rozwarte oczy, szeroko rozwarte usta i niemy krzyk rozkoszy na jej twarzy. Kolejne torsje coraz bardziej podnosiły ją w górę, aby w końcu uwolnić jej drżący orgazmem krzyk rozkoszy. Wciąż nie przerywając pieszczot doprowadzałem ją do kolejnego szczytu.
Kolejny raz uniosła się na nogach i kolejny raz drżąc w kolanach opadła nadziewając się na moją dłoń.
Drżeniom, charknięciom, krzykom, jękom przepełnionym kolejnymi drżeniami i głębokim oddechom nie było końca przez dłuższą chwilę.
Marta opadła na bok. Jej palce wciąż zaciśnięte na pościeli, jej nogi podkurczone i drżące, jej uniesienie, wciąż przeżywane.
Zdjąłem szlafrok kładąc się koło niej. Objąłem jej ciało zwinięte w „fasolkę” i czułem jej ostatnie drgnięcia.
Obróciła siew moją stronę tuląc się do mnie i zarzucając nogę na moje biodro. Jej oddech przyjemnie drażnił moje ramię, szyję i klatkę. Zrobiło się nam gorąco. Jej skóra przepocona i rozpalona niedawnym orgazmem kleiła się do mokrego od jej potu i soków prześcieradła. Zapach uniesienia wisiał w powietrzu. Widziałem jej zmęczenie i zadowolenie na twarzy.
Uniosłem się i wsunąłem między jej nogi. Objęła mnie nimi w biodrach i przysunęła do siebie. Jedną dłoń położyła na moim ramieniu, a drugą załapała mnie nakierowując na swoje mokre, rozgrzane wnętrze.
Zagłębiłem się w niej powoli rozkoszując się aksamitną gładkością jej intymności. Oplotła mnie nogami i rękami ściskając mocno.
Czułem jak zaczyna kurczyć się w środku ciasno dopasowując do mnie. Jej duże, kobiece piersi rozgniecione na mojej klatce. Jej sutki ocierające się o moje ciało. Uniosłem ją lekko w górę poprawiając pozycję po czym opierając się na dłoniach rozpocząłem powolną jazdę. Oparła dłonie na moich biodrach lekko kierując moimi ruchami. Powolne pchnięcia przechodziły w coraz bardziej pewne i szybkie. Jej dłonie wędrujące po moim ciele, zaciskające się na prześcieradle. Jej usta rozchylone, lśniące, gotowe do pocałunku.
Ciężki oddech, który rozgrzewał powietrze miedzy nami, wyciskając z nas kolejne krople potu. Jej lśniąca skóra na podskakujących rytmicznie piersiach doprowadzała mnie do szału.
Drobna rosa potu na jej pełnych kształtach kusiła moje usta. Wiedziałem, że jeśli dłużej to potrwa, moje wystąpienie nie będzie specjalnie długie.
Wysunąłem się z niej na co odpowiedziała lekkim sapnięciem.
Obróciłem ją do siebie tyłem. Mokre prześcieradło drażniło moje plecy, ale wiedziałem, że niedługo nie będzie to miało znaczenia. Usiadła na mnie tyłem, nasuwając się powoli. Wiedziałem, że tak najlepiej dotrę tam gdzie chcę. Złapałem ją za dłonie i powoli rozpoczęliśmy jazdę ku rozkoszy.
Widok jej lśniących pleców, mięśni drgających pod skórą i kończących się przy delikatnej smukłej talii rozpalał mnie od granic. Lśniące, krągłe pośladki, skrzętnie chowały przy opadaniu, mojego członka zagłębiającego się głęboko w jej pochwie.
Jej rytmiczny galop doprowadzał do obłędu. Mokre włosy opadające na jej plecy podniecały mnie do granic, bo wiedziałem, że są mokre od rozkoszy, którą przeżywamy. Rozkoszy, którą przeżyła dzięki mnie.
Jęki Marty zaczęły się nasilać, coraz szybsze tępo, coraz bardziej urywane oddechy. Puściła moje dłonie opierając się na moich kolanach.
Teraz moja kolej. Podniosłem się łapiąc ją w pasie i pociągnąłem w moją stronę.
Położyła się na mnie plecami, zgarniając mokre włosy na bok. Poprawiła mnie w swoim wnętrzu i uniosła się abym mógł lepiej działać. Wsuwałem się w nią rytmicznie, jedną dłonią obejmując jej łechtaczkę, a drugą sztywną od podniecenia pierś. Twarda brodawka ocierała się o wnętrze mojej dłoni.
Trafiłem w odpowiednie miejsce. Kilkanaście ruchów wystarczyło, aby doprowadzić ją na skraj rozkoszy. Nasze ciała, lepkie i mokre, zderzały się w szaleńczym biegu, wydając podniecające, klaszczące dźwięki. Czułem jak pod palcami jej brzuch się napina, jak jej nogi ledwo wytrzymują drżenie. Jej śliczny kark i szyja, silnie napięte lśniły potem i drżały przy wydawanych przez nią jęknięciach. Jej usta szeroko otwarte uwalniały spazmatyczne jęki rozkoszy z każdym silniejszym wejściem. Jej oczy zaciśnięte niczym w bólu, pragnęła tego. Pragnęła przestać istnieć w tej chwili. Rozpłynąć się w rozkoszy targającej jej ciałem.
Czułem, że dłużej nie wytrzymam jej uniesienia. Przyspieszyłem do granic moich możliwości. Nasze ciała zaczęły szaleć dążąc do granic rozkoszy osiągalnych dla śmiertelników.
Z szeroko rozwartych ust Marty wydarł się wrzask orgazmu. Silne skurcze jej wnętrza były niczym, przy krzyku uniesienia jakim obwieściła światu swój stan. Mocno uderzając eksplodowałem w jej rozszalałym wnętrzu, dłonią zakrywając jaj usta w obawie, że sąsiedzi, mogą wezwać służby porządkowe.

Rozedrganymi nogami nie mogła już ustać nade mną i opadła wbijając się na mnie do końca. Jej zęby znaczyły ślad na mojej dłoni Zsunęła kolana zaciskając nogi, dalej przeżywając rozkosz. Ciągle czułem jej długie skurcze i drżenie. Objąłem ją mocno i tak padliśmy razem w błękit wypełniający pokój.
Ciężki oddech unosił jej jędrne piersi. Szeroki uśmiech wypełniał jej twarz. Czerwone od tempa policzki i drżenie warg było niczym w porównaniu do światła jakie tliło się na dnie jej głębokiego spojrzenia. Ten płomień wyzwolenia, którym przeciwstawia się na każdym kroku, który daje je siłę i piękno, ten płomień teraz płonął dla mnie.
Teraz był to płomień żaru jej serca, jej duszy, jej satysfakcji. Schowała go za rzęsami w obawie, że zdradzi zbyt wiele z siebie samej. Podniosłem jej twarz spoglądając głęboko w ten upragniony żar.
Pełen ciepła pocałunek połączył nasze usta. Nasze wargi ponownie poznawały się nawzajem, dając językom szansę posmakowania naszej własnej rozkoszy. Uniosła moją dłoń pooraną grubymi od zmęczenia żyłami składając na nich pocałunki. Na jej rzęsach ślady wilgoci, niby pot, trochę łez. Uspokajając się powoli popadała w senność.
Nie pozwolę by ta noc tak szybko się skończyła. Chwila odpoczynku i znów zapragnę jej ciała, jej krzyków i jej pragnienia.
Tak to już jest i tak chyba zawsze będzie. Podobno jeśli ludzi nic nie łączy, trzeba oprzeć związek na czymś, co ich dzieli. My... Chyba zbudujemy nasz związek na jedynej rzeczy jaka nas łączy... na seksie oczywiście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecamy:
sex filmy
sex
filmy porno
sex
darmowe filmy porno
SEX
darmowe porno
filmy erotyczne
sex znajomi
wilgotne panienki
szpareczki dupeczki
sex turystyka
sex opowiadania
cipeczka
opowiadania ero
darmowe panienki
sex zabawy
sex kaprysy