wtorek, 27 października 2009

Lot kukułki. Część IV: Śpiew godowy

15.12
Aśka napiera na spotkanie, a ja się waham. Przecież wiem, że jeśli zaproszę ją na babski wieczór, to pójdziemy do łóżka. Tak, chcę się z nią kochać. Zastanawiam się tylko, czy ja po prostu nie chcę się kochać z KIMKOLWIEK. Przecież mieszkałam z nią kilka lat podczas studiów i nigdy nie odczuwałam do niej pociągu.
16.12
Dostałam maila od Joanny! Zakotwiczyli w jakimś porcie. Obiecała, że po powrocie wyśle mi zdjęcia! Cieszę się, jak durna. Pytała też, czy może dać mojego maila znajomemu. Nudzi się jak mops i chętnie by z kimś pogadał, a Joanna twierdzi, że będzie nam się fajnie gadało. Zgodziłam się. Zgodziłabym się, gdyby spytała, czy wejdę dla niej nago na Gubałówkę. Boję się, że zakochałam się w tej dziewczynie, choć przecież nigdy jej nie widziałam na oczy. Aśka to zupełnie coś innego, jest moją przyjaciółką... no, może bliską znajomą. Owszem, chciałam się z nią kochać, ale to tylko fizyczność i (mam nadzieję) przelotna słabość. Boję się jej trochę, zwłaszcza po tym, co o niej wiem.
17.12.
Dostałam maila od znajomego Joanny. Nazywa się Adam :-). To znaczy – taki login mi przysłał. Pyta, czy nie miałabym chęci porozmawiać któregoś wieczoru na czacie. Elegancko przeprosił za śmiałość – i w ogóle mail był sformułowany niezwykle uprzejmie. Umówiłam się z nim na jutro. I kupię sobie wino, a co tam! Aśce na razie nie odpowiadam.
18.12
Rozmowa z Adamem była czarująca. No facet ma naprawdę klasę. Co ciekawe, całkiem nieźle zna się na literaturze. Przegadaliśmy całą XIX i XX twórczość angielską. Boże, jak dobrze znaleźć bratnią duszę! Nawet wina nie skończyłam! Umówiliśmy się na czacik po świętach. Ale i tak tęsknię do rozmów z Joanną.
SMS od Aśki: Cmon, mamy na siebie chcicę... Odezwij się.
19.12
Delegacyjny mąż jutro wraca. Aśka niepocieszona, a ja się cieszę podwójnie.
20.12
Wrócił Marek. Znowu mnie zaskoczył. Kupił mi wielki bukiet czerwonych róż. Prawie nie zmieścił się w drzwiach. Przegadaliśmy całą noc. Znowu wróciły stare, dobre czasy. Boże, jak mi tego było trzeba...
Zasnęliśmy razem, wtuleni w siebie i zakochani.
21.12
Marek po Świętach nie idzie do pracy! Hurra!
28.12
W biegu, w biegu, w biegu. Święta minęły bardzo szybko. Zasadniczo oboje nie jesteśmy religijni, ale Boże Narodzenie obchodzimy. Taka polska, domowa hipokryzja. Coś jednak jest w atmosferze tych dni... Może w przyszłym roku będziemy też obchodzić Wielkanoc?
Wyłączyliśmy telefony, laptopy, telewizję, komputery, szmery-bajery. Taka medialna cisza działa, jak narkotyk.
Jest mi dobrze, budzę się rano koło mojego męża i wylegujemy się w łóżku, albo kochamy. Seks to jednak fantastyczna rzecz! Nawet z własnych chłopem, hihihi. Jakoś myśli o bzykaniu się Asią uciekły mi z głowy... Nawiasem mówiąc, Aśka proponuje wspólnego Sylwestra w górach. Hmm... nie specjalnie się do tego jakoś palę...
29.12
Sylwestra spędzamy w domu! W łóżku! Będzie pizza, sałatki, słodycze i inne wysokokaloryczne okropności, mnóstwo szampana i alkoholu. Ale zamierzamy też z Markiem intensywnie to spalać...
Aha, dostałam maila od Joanny z życzeniami. Zrobiło mi się miękko w brzuszku... Wysłałam jej odpowiedź, trochę z podtekstem. I z podziękowaniami za kontakt do Adama, od którego także dostałam życzenia.
30.12.
Sylwester za progiem – nic nie napiszę, bo nie mam czasu.
02.01
No i już po motylkach. Ech, takie wolne dni powinny być częściej! W każdym razie tak... po pierwsze – nowy rok będzie bardzo udany, bo taki był jego pierwszy dzień. I tego będę się trzymać. Spędziliśmy cały czas praktycznie nie ruszając się z łóżka. Obgadaliśmy mnóstwo spraw, przytuleni do siebie, szepczący, kochający, szczęśliwi. Zaczęliśmy nawet planować dzidziusia (choć Marek nigdy dotąd o tym nie myślał). Liczymy na to, że dziecko by nas jeszcze silniej związało, tym bardziej, że Marek niestety będzie jednak wyjeżdżał.
Nie powiem... zaczęło mnie to strasznie podniecać. Mrrrr... odstawić tabletki i kochać się zupełnie bez zabezpieczeń... Oj, aż mi się ciepło zrobiło... Z drugiej strony - czy kobiety w ciąży są nadal podniecające dla swoich partnerów? Marek mówi, że tak, ale kto go tam wie ;-). W każdym razie plany jeszcze odkładamy – może pod koniec tego roku.
Na razie będziemy mieli tylko psa. No, oczywiście uzyskanego inną drogą ;-) (chociaż ostatnio naszą ulubioną pozycją jest właśnie na pieska, hihihi).
07.01
Znowu zostałam Penelopą. To męska rzecz to być daleko, a kobieca wiernie czekać... Zaopatrzyłam barek, biorę się za tłumaczenia. Aśka siedzi gdzieś w górach.
08.01
Jestem wykończona. Odwykłam od pracy...!
10.01
Odezwał się Adam. Nawet mi się to przydało, bo pogadaliśmy o literaturze, akurat potrzebowałam czyjejś obiektywnej opinii. A potem jakoś tak zeszło na ogólne tematy. Świetny gość!
11.01
Znowu schemat: rano praca, potem kontakt z Markiem, potem praca, a na koniec relaks przy winie i wieczorne pogaduchy z Adamem. Intryguje mnie ten gość. Nie dziwię się, że Joanna go lubi, ma bardzo podobny styl, poglądy, horyzonty. Ciekawe, czy się znają w realu. Poza tym – tęsknię do Marka, jego rąk, spokoju i zapachu. No i poseksiłabym się trochę. Wibrator przestaje mi wystarczać, hehe.
15.01
Hmm... przez ostatnie dni co wieczór rozmawiam z moim internetowym wirtualnym przyjacielem. Trochę zaczynam się tego bać. Gadaliśmy długo o Joannie, chyba zna ją bardzo dobrze. Przez chwilę się zastanawiałam, czy to nie jest jedna, wielka ściema i czy to nie jest ta sama osoba. Hmm... jeśli tak, to ciekawe, czy to jest facet, czy babeczka? Sama nie wiem, co bym wolała.
Aśka milczy.
20.01.
Znowu gadałam z Adamem. Ten facet (o ile oczywiście to jest facet) już nie tylko mnie intryguje – wręcz fascynuje. No i zaskoczył mnie dziś maksymalnie – okazało się, że jest... bratem Joanny! To dlatego tyle wie o niej! Ma z nią bardzo bliski kontakt... Boję się, że powiedziała mu o naszych frywolnych czatach.
22.01
Marek w domu, żonie lżej! Wpadł na tydzień. Aha, zastanawiamy się nad kupnem DOMU. O rany... No fakt, są plusy posiadania męża-pracoholika!
24.01
Dziwnie się czuję. Marek zmęczony spał, a ja czatowałam z Adamem. W pewnej chwili moje kochanie obudziło się i na wpół przytomne, spytało, co robię. Chyba zaczerwieniłam się po uszy, jak przyłapana na całowaniu nastolatka. Dobrze, że było ciemno. Szybko się rozłączyłam i poszłam do łóżka. Ale głupio się czułam...
25.01
Adam pytał, co się wczoraj stało. Powiedziałam – zgodnie z prawdą (i dla uspokojenia sumienia) – że mąż się obudził. W sumie nigdy mu nie mówiłam, jaka jest moja sytuacja rodzinna. Pogadaliśmy chwilę. Nawiasem mówiąc – dowiedziałam się, że Adam miał żonę (rozwiódł się rok temu) i ma nastoletnią córkę. Hihi! A w ogóle to nasza ostatnia rozmowa zaczęła krążyć wokół tematów uczuciowych i rodzinnych. Adam wie, że Joanna jest lesbijką! I wcale mu to nie przeszkadza. On ma bardzo otwarty światopogląd, co zresztą tylko o nim dobrze świadczy.
Marek wyjeżdża.
28.01
Hmm... Zaczynam się zastanawiać, czy moje wieczory przy winie i klawiaturze nie są ZBYT wciągające. Dzisiaj nasza rozmowa z Adamem była właściwie erotyczna. Zaczęło od wątków erotycznych w literaturze, potem przeszło na literaturę stricte erotyczną... i skończyło się na wzajemnym opisywaniu fantazji erotycznych, co przyznaję z pewnym wstydem. Dobrze, że nie wiem kto to jest i się z nim nie spotkam. Mało mi było niedoszłego seksu z Aśką...
Z drugiej strony, co ma robić samotna żona pracoholika :-)
01.02
Hmm... nie wiem co mam o sobie myśleć. Śniła mi się dziś fantazja Adama. Co gorsze (!?) byłam jakby jej uczestniczką. I to aktywną. Sen przyszedł nad ranem. Po przebudzeniu, jeszcze na wpół przytomna, nie do końca panując nad sobą, zaczęłam się sama pieścić. I to kontynuując pomysł mojego Nieznajomego. Cholera, orgazm prawie wyrzucił mnie w kosmos...
02.02
Kontynuuję erotyczne konwersacje z Adamem. Cholera, przez cały dzień ruszam się jak mucha w smole, a wieczorem nie mogę już wytrzymać, żeby z nim nie gadać. Co to za facet? Potrafi samymi słowami mnie podniecić, ma niesamowitą wyobraźnię. I jest taki... taki... no właśnie nie wiem jaki. Taki jak powinien być.
05.02
Pieściłam się dziś rozmawiając z Adamem. Pieściłam... nie, ja się po prostu brandzlowałam jak szalona. Siedzę przed ekranem, jedną ręką próbuję pisać, a drugą wsadzam sobie wibrator, czytając jego wypowiedzi. Dziwność tej sytuacji podnieca mnie, kręci wręcz. Poznaję swoją mroczną stronę. Dziś śniło mi się, że kocham się we trójkę – z Markiem i z Adamem. Obudziłam się cała drżąca i rozpalona.
Czyżbym uzależniała się od seksu? Co się będzie działo, jak przyjedzie moje kochanie? Czy na tym polega emocjonalna zdrada?
06.02
Przyszło mi do głowy, że to już prawie rok, jak piszę ten pamiętnik. Jak ja się zmieniłam przez ten czas...
15.02.
Zaniedbuję dziennik, bo w dzień tłukę tłumaczenia, a wieczorem gadam z Adamem. Hmm... W nocy zaś wyobrażam sobie fantazje, które tworzymy z moim internetowym cieniem. Nigdy nie przypuszczałam, że to może tak kręcić. Leżę naga w łóżku i pieszczę się do orgazmu. Jednego, drugiego, trzeciego. Podnieca mnie samo myślenie o tym. Nawet teraz, gdy piszę te słowa robię się mokra... Fascynuje mnie to, że mam męża, a flirtuję z jakimś obcym gościem, którego nawet nie znam. Czy tak się zaczyna odkrywanie własnej mrocznej strony?
Złapałam się na tym, że nie piszę nic o Marku. Ale to nie tak, że go nie kocham! Tęsknię do niego, gorąco, rozpaczliwie! Inna rzecz, że te zapiski są coraz bardziej dziennikiem mojej niezdrowej fascynacji wirtualnym seksem. Ale oddałabym 10 takich „nowych” orgazmów za jeden z Markiem. Nawet za spokojny wieczór, po prostu.
01.02
Tydzień z Markiem! Wrócił i miałam go tylko dla siebie! W końcu nie była cały czas w robocie (myślami). Jakie to cudowne uczucie. Oczywiście tłumaczenia poszły w kąt, nie wspominając o Adamie. Pisaliśmy ze sobą tylko raz, Marek poszedł pod prysznic, a ja siadłam do komputera. Adam akurat był na sieci. Opowiedziałam mu, jak się z Markiem kochaliśmy. Ze szczegółami. Napisał, że chciałby być z nami. Aż mi się ciepło zrobiło. Na szczęście Marek skończył kąpiel i przerwałam rozmowę. A potem znowu się kochaliśmy, dziko, namiętnie, jak dwa marcujące koty. Klęczałam na łóżku, a Marek dosiadał mnie od tyłu. Było cudownie. Po wszystkim poprosił, żebym nie szła się umyć... Powiedział, że chce, bym leżała koło niego, chce czuć zapach swojej spermy wypływającej z mojej cipeczki. Zwinęłam się w kłębek, a on przytulił mnie i objął. Zasnęłam. Śniło mi się, że budzę się, a obok mam i Marka i Adama (choć w sumie nie wiem, jak wygląda...). Mrrrr...!
08.02
Ech, Marek znowu wyjeżdża. Trzy tygodnie nie będę go miała w sobie. Oszaleję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecamy:
sex filmy
sex
filmy porno
sex
darmowe filmy porno
SEX
darmowe porno
filmy erotyczne
sex znajomi
wilgotne panienki
szpareczki dupeczki
sex turystyka
sex opowiadania
cipeczka
opowiadania ero
darmowe panienki
sex zabawy
sex kaprysy