wtorek, 27 października 2009

Ten, dla którego pada deszcz

„Nic mi tak w życiu nie wyszło jak włosy” – tak chyba najlepiej można byłoby podsumować moje jestestwo na tym świecie. Jestem bogatym wrakiem człowieka. Wykolejeńcem, który po latach uświadomił sobie, że pragnął jednej jedynej kobiety, która dawno temu stanęła na jego drodze.Tylko, że wtedy ten zachłyśnięty odnoszonymi sukcesami chłystek tego nie rozumiał. Z kolejnymi mijającymi latami uświadomiłem sobie, że został mi tylko jeden przyjaciel. Alkohol. Stał się on mym bliskim towarzyszem. Pozbawiał ostrości. Rozgrzewał. Czasem pozwalał on bym zasnął otulony nieświadomością, innym razem powodował, że robiłem głupstwa, na jakie po trzeźwemu nigdy bym się nie zdobył.
Byłem wolnym duchem. Po szkole pierwsze swoje kroki stawiałem w agencji reklamowej. Potem głupia sprzeczka z ówczesnym szefem otworzyłam mi drogę do kariery. Sam sobie stałem się szefem i pracownikiem. Razem ze mną z mojej dotychczasowej pracy przeszło trzech dużych klientów, którzy stawiali na oryginalność. Na brak zajęć i co za tym idzie kasy, narzekać, więc nie miałem powodu.
Wtedy też zaczął się dziwny okres w moim życiu. Dziś nazywam go „stacja zabawa”. Był to czas, gdy poznałem Mariolkę. Była o kilka lat ode mnie młodsza, jednak to ja psychicznie nie dorastałem jej do pięt. Ona, zwariowana nastolatka studiowała psychologię i socjologię. Mnie się nie chciało. Za to chciało mi się jeździć na różnego rodzaju koncerty grup i kapel, których wtedy słuchałem. Chciało mi się też przesiadywać w klubach, gdzie wyraźnie odstawałem wiekiem od pozostałych bywalców.
Do dziś nie wiem jak Mariolce udawało się godzić ze sobą dwa fakultety studiów i siedzenie w klubie, gdzie bywała równie częstym gościem jak ja. Podczas jednej z takich nasiadówek ostro popiliśmy. Na tyle ostro, że wylądowaliśmy u mnie w mieszkaniu. Nasze ręce były głodne naszych ciał. Nasze usta były spragnione naszych pocałunków. I tak, zamiast pieprzyć się w łóżku, cała sprawa została „załatwiona” na panelach w przedpokoju. Chodź jak sobie dobrze pogrzebię w zakamarkach pijackiej pamięci dochodzę do wniosku, że nie skonsumowaliśmy wtedy naszego „związku”. Całość zakończyła się w mojej ulubionej pozycji 69. Na nic więcej nie był mnie wtedy niestety stać.
Zresztą jak sobie tak pomyślę o tych wszystkich latach spędzonych z Mariolką dochodzę do wniosku, że my nie stanowiliśmy normalnej (cokolwiek miałoby to oznaczać) pary. Owszem spotykaliśmy się często, ale tylko po to by pieprzyć się. Prawie zawsze po alkoholu. Na palcach jednej dłoni mogę wyliczyć ile razy uprawialiśmy seks nie będąc po zbawiennym wpływem procentowego środka odurzającego.
Jeden z takich raz wbił mi się w pamięć bardzo dobrze. To były urodziny Mariolki. Mimo miłosnego zmęczenia nie umiałem zasnąć. Rozpierała mnie duma i energia. Ręką obejmowałem śpiące ciało dziewczyny. Ostrożnie sięgnąłem po leżącą na szafce nocnej paczkę papierosów. Wyjąłem z niej jednego, odpaliłem i zaciągnąłem się. Myślami znów wróciłem do wydarzeń sprzed paru godzin.
Akurat oddałem samochód do warsztatu i szliśmy z Mariolą przejściem podziemnym w kierunku przystanku autobusowego. Wprawdzie do domu mieliśmy niewielki kawałek drogi, ale pogoda nie zachęcała nas do spacerów. Było zimno, pochmurno, od rana z nieba sączyła się nieprzyjemna mżawka. Tę namiętnie całującą się parę, stojącą u szczytu schodów widzieliśmy już przy wyjściu z tunelu. Dziewczyna w krótkiej, cienkiej kurteczce i obcisłych czarnych spodniach, dłonie miała zanurzone we włosach chłopaka. Ten ubrany w czarny sweter i sprane jeansy, rękami obejmował jej plecy. Zakochani nie zwracali uwagi na to, że stoją niemal na środku schodów, nie widzieli tych zazdrosnych spojrzeń niektórych przechodniów, nie słyszeli umoralniających komentarzy starszej babci. Wydawało się, że byli sobą pochłonięci do reszty. Że wzajemnie zatopili się w pocałunkach. Że świat wokół przestał dla nich istnieć.
- My też tacy kiedykolwiek byliśmy? – zapytała mnie, idąca obok Mariola.
- Nie wiem, nie pamiętam – odpowiedziałem zmieszany, ściszonym głosem.
Na szczęście autobus przyjechał bardzo szybko. I o dziwo nawet nie był za bardzo załadowany. Wsiedliśmy, więc i nie szukając wolnych miejsc stanęliśmy przodem do siebie, zaraz przy wejściu. Mariolka podniosła swoją dłoń do mojej twarzy i kciukiem starła kroplę deszczu z mojej brwi. Rozczuliła mnie ta pieszczota. Spojrzałem dziewczynie w oczy i cmoknąłem ją w usta.
W domu Mariolka zaproponowała, że zrobi kawę. Nie oponowałem, bo uwielbiam jej kawę. Dziewczyna poszła, więc do kuchni, a ja wyjąłem z komody białe pudełeczko, w którym na pluszowym materiale leżały złote kolczyki. Spojrzałem na nie, małe kółeczka wysadzane szafirami. Kupiłem je pod wpływem impulsu, gdy stwierdziłem, że będą idealnym prezentem na 25 urodziny dziewczyny. Wziąłem pudełeczko, włożyłem je do kieszeni i wszedłem do kuchni. Oparłem się o ścianę i patrzyłem na odwróconą plecami do mnie Mariolę. W kuchni słychać było tylko szum gotującej się w czajniku wody. Po chwili odszedłem do mojej kobiety. Ta jednak nie poruszyła się. Wciąż stała tyłem do mnie. Uniosłem ciężką zasłonę jej czarnych włosów i delikatnie przywarłem ustami do ciepłego karku dziewczyny. Poczułem jak ciałem Marioli wstrząsnął dreszcz. Moje wargi odnalazły wrażliwe miejsce za uchem kobiety i zostały tam na dłużej.
Odciągnąłem Mariolę od okna. Chwyciłem za rękę i zaprowadziłem do sypialni. Stanęliśmy twarzą do siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. W oczach kobiety dostrzegłem blask, mówiący o pożądaniu niemal równie dobitnie jak słowa. Moje pragnienia utożsamiały się z jej pragnieniami. Mariola uniosła dłoń i przejechała nią po moim policzku, małym palcem obrysowała kontur mych ust. Chwyciłem jej dłoń za przegub, i wcisnąłem ciekawski paluszek do ust, delikatnie zębami przygryzając jego koniec. Mariola oblizała wargi i uśmiechnęła się do mnie… jej zmysłowe odruchy były takie szczere i spontaniczne.
Posadziłem dziewczynę na łóżku i klęknąłem obok. Z kieszeni wydostałem małe pudełeczko i zamknięte, położyłem na dłoni dziewczyny. Spojrzałem Marioli w oczy. Dopiero jakiś czas temu uświadomiłem sobie, co musiała sobie pomyśleć wtedy Mariola. Pewnie spodziewała się innej zawartości białego kartonika. Ale wtedy wyraz jej oczu odczytałem, jako radość. Dziś wiem, że to było rozczarowanie.
Następnie sięgnąłem do jej stóp i zdjąłem jej buty. Oboje wstaliśmy. Zanurzyłem swoje palce we włosach kobiety i pocałowałem ją w usta. Nasze piersi przytuliły się do siebie. Mariola cicho jęknęła. Gwałtownie odsunąłem się od niej i zręcznymi aczkolwiek zniecierpliwionymi palcami zacząłem odpinać guziki u bluzki mojej kochanki.
Miękkie wzgórki jej piersi zniknęły we wnętrzu mich ciepłych dłoni. Gdy końcami palców drażniłem ich koniuszki Mariolę przeszedł rozkoszny dreszcz. Wodziłem dłońmi po jej klatce piersiowej tak jakbym na nowo poznawał jej kształt, gładkość jej skóry, zarys żeber, jej wąską talię… Cofnąłem się o krok i zachwyconym spojrzeniem objąłem całą półnagą postać kobiety. Spodobało mi się to, co zobaczyłem: falujące piersi, mleczna karnacja, lśniące włosy, błyszczące oczy. Mariolka uśmiechnęła się od mnie i dłońmi przesunęła po swoich piersiach.
- Zdejmij proszę spodnie – chrapliwie wyszeptałem i niecierpliwie zacząłem zdejmować z siebie bluzę, a następnie spodnie. Mariola odpięła haftki i suwak. Spodnie zsunęły się z bioder. Chwyciłem dziewczynę za biodra i przyciągnąłem ku sobie. Kobieta zadrżała czując ciepły dotyk mych dłoni. Przesunąłem palcami a potem językiem wzdłuż jej kręgosłupa. Mariola cichutko jęknęła. Dłońmi nakazałem by dziewczyna uniosła prawą stopę i powoli uwolniłem ją z krępujących kostki spodni, po chwili to samo uczyniłem z jej lewą stopą. Nieśpiesznie, pieszczotliwie wodziłem dłońmi po łukach jej bioder, długich, zgrabnych nogach, sprężystych pośladkach.
Odwróciłem dziewczynę twarzą do siebie. Wstałem i objąłem spojrzeniem całą jej postać. Mariola objęła mnie za szyję i przywarła ciałem do mojego nagiego ciała. Dziewczyna odrzuciła głowę do tyłu, włosy opadły jej kaskadą na ramiona. Napór jej bioder wymownie świadczył o pożądaniu, jakie odczuwała. Biorąc ją na ręce, przytuliłem do siebie, zrobiłem parę kroków i położyłem ją na kapie przykrywającej łóżko. Kobieta raptownie wciągnęła powietrze i niespokojnie poruszyła się na posłaniu. Położyłem się obok. Głaskałem jej szyję, gładziłem jej brzuch, wdychałem zapach jej ciała. Moje usta wędrowały po piersiach Marioli, zębami przygryzałem delikatne sutki. Przymkniętymi oczami patrzyłem na dziewczynę i widziałem fale coraz to nowych doznań opływające jej ciało, budząc w niej coraz to większe pożądanie.
Mariola wyczuła na biodrze napór mojej pulsującej męskości i objęła ją palcami. Jęknąłem cicho i mój język zaznaczył wilgotną ścieżkę na brzuchu mojej kochanki. Mariola rozchyliła uda a jej pieszczoty mojego członka stały się bardziej natarczywe. Wsunąłem dłoń pomiędzy uda dziewczyny delikatnie badając czy jest gotowa. Była. Uniosłem się rękami nad jej ciałem i znów ją pocałowałem. Oczy Marioli uważnie mi się przyglądały. Świadomy, że za chwilę dam jej rozkosz, osunąłem się między jej nogi. Czułem napór mojej męskości, gdy wnikałem w wąską gorącą szczelinę jej ciała. Mariola instynktownie objęła mnie swoimi nogami i podjęła narzucony rytm. Oboje byliśmy bardzo podnieceni. Nasze zespolenie nie trwało długo.
Po paru chwilach szaleńczej pogoni za spełnieniem Mariola odrzuciła głowę do tyłu, szyję wygięła w łuk, a nogi mocniej zacisnęła wokół mojego pasa – jakby wciągając mnie coraz głębiej w siebie. Najwyższym wysiłkiem woli powstrzymałem się od wszelkich ruchów, rozkoszując się gorącym, aksamitnym wnętrzem jej ciała zastygłego w orgazmie. Z prawdziwym żalem wycofałem się z dziewczyny i w chwili swojego szczytowania mocno tuliłem ciało kochanki do siebie. Opadłem na łóżku obok szczęśliwej, jak mi się wtedy wydawało, Marioli, mocno przytuliłem ją do siebie i zamknąłem oczy. Leżeliśmy nieruchomo dłuższą chwili, a po chwili ze spokojnego, równego oddechu dziewczyny wywnioskowałem, że zasnęła.
Wypaliłem kolejnego papierosa i zwlokłem się z łóżka, by zrobić sobie drinka. Mariolę otuliłem kocem i biorąc szklankę cicho wycofałem się z sypialni do mojej pracowni. Najlepsze pomysły przychodziły mi, bowiem do głowy po dobrym seksie albo po ostrym piciu. Włączyłem cicho muzykę i pogrążyłem się w pracy. Jakiś czas później moja kochanka otworzyła drzwi pracowni i zapytała czy idę z nią na imprezę do klubu. Nie poszedłem, bo mi się nie chciało. Wolałem posiedzieć przed komputerem w towarzystwie kolejnej butelki wódki.
To był ostatni raz, gdy kochałem się z Mariolą. Tak, dokładnie, kochałem. Bo wtedy tylko to słowo w pełni odzwierciedlało uczucia, jakimi darzyłem swoją partnerkę. My mogliśmy się kochać, mogliśmy uprawiać seks i mogliśmy się pieprzyć – dla każdego z tych określeń przypisałem sobie osobną definicję.
Po tym, jak nie poszedłem wtedy do klubu zaczęło się między mną a Mariolką psuć. Nie widywaliśmy się już tak często jak kiedyś. Coraz mniej też było szalonych zbliżeń, po litrach alkoholu, wlewanych do organizmu. Jakiś czas później Mariolka wyjechała do rodzinnej miejscowości, gdzie załatwiła sobie staż w jakimś ośrodku. Pojechałem ją odwiedzić tylko raz. Poszliśmy wtedy na spacer. Chciałem się z nią pieprzyć w samochodzie, ale powiedziała mi:, „że dziś nie może”. Dałem, więc jej spokój. Powróciłem na swoją „stację zabawa”, w ramiona niezastąpionej kochanki. Wódki. Chlałem dużo i długo. By się znieczulić. By nie myśleć. W końcu by zapomnieć.
Udało się. Na pewien czas. Po kilkunastu miesiącach dowiedziałem się, że Mariolka wyszła za mąż. Zabolało. Wprawdzie zawsze twierdziłem, że ja się nie nadaję do życia w stadzie, ale nie myślałem, że moja kochanka wywinie mi taki numer i chajtnie się z pierwszym lepszym, który ją o to poprosi. Oczywiście nie muszę mówić, co przyniosło mi ukojenie. Alkohol. Na któreś z libacji poznałem Alkę. Zupełne przeciwieństwo Marioli – duże piersi, szerokie biodra, niezbyt atrakcyjna twarz, – ale panienka wyraźnie na mnie leciała. Miała być przygodą na jedną noc – i pewnie by i taką była, gdyby tej nocy… nie pękła nam gumka.
Pasztet zjawił się na progu mojego mieszkania jakiś czas później i oświadczył mi, że jest w ciąży. Najpierw dziewczynę wyśmiałem, potem wyzwałem od najgorszych – na niewiele się jednak zdało. Alicja wprowadziła się do mnie, a trzy miesiące później złożyła mi przysięgę małżeńską przed kierownikiem USC.
Jedynym pozytywem tej pokręconej sytuacji było to, że od tamtego czasu nie pleśniały mi naczynia w zlewie, a i w lodówce było zawsze coś, prócz światła. Oczywiście swojego zachowania i swoich nawyków nie zmieniłem, – o czym lojalnie uprzedziłem przyszłą małżonkę przed ślubem. Moja pracownia stała się moim azylem. To tam ponownie zasypiałem w ramionach niezawodnej przyjaciółki.
Nigdy nie byłem zbyt sentymentalny, aż do tamtego dnia. Był to dzień urodzin Mariolki. Wymyśliłem sobie, że będzie to dzień dobroci dla mojej opasłej kury domowej. Zabrałem, więc Alkę na zakupy, do najlepszego w mieście butiku z bielizną. Kazałem jej wybrać sobie jakiś łaszek, za którego zapłaciłem hojnym gestem. Potem zaprosiłem pasztet na obiad. Bezinteresowny tak do końca nie byłem… w domu oczekiwałem nagrody. I rzeczywiście, gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, Ala poszła się wykąpać i włożyć swoją piękną bieliznę.
Gdy tylko usłyszałem odgłos otwieranych drzwi do łazienki, usiadłem wygodnie w fotelu. Palcem pokiwałem na Alę. Ta na czworakach podeszła do mnie i ustami zbliżyła się ku mojej wyraźnie przebijającej się przez materiał spodni męskości. Chwilę pieściła ją dłonią, delikatnie masowała, ugniatała. Jej długie palce uporały się wreszcie z zapięciem zamka. Unosząc biodra pomogłem dziewczynie zdjąć jeansy. Byłem gotowy i spragniony kobiecych ust.
Alicja pomagając sobie palcami drugiej ręki ściągnęła mi napletek z główki. Zaczęła ugniatać i gładzić moje przyrodzenie. Wreszcie wzięła je do buzi, objęła ustami. Wsuwała mojego penisa do ust lekko ssąc główkę i jego trzon. Całym wnętrzem ust obejmowała mojego członka. Główkę oplatała językiem, drażniła wędzidełko. Zaczęła poruszać głową zatapiając w ustach prawie połowę jego długości. Chwyciłem ją za włosy i cicho westchnąłem, po czym zacząłem ostro wbijać się penisem w usta mojej małżonki. Na końcowy efekt nie czekałem zbyt długo. Pierwszym ładunkiem nagromadzonego w jądrach nasienia wytrysnąłem w jej gardło, drugim na twarz. Ala pomagając sobie dłonią masowała jeszcze drgający trzon penisa. Dłonią delikatnie pieścić jądra.
Otworzyłem oczy i popatrzyłem na klęczącą pomiędzy moimi udami dziewczynę. Jej twarz napawała mnie obrzydzeniem, jej rozlane ciało wywoływało odruchy wymiotne. Odepchnąłem ją lekko. Podciągając i zapinając spodnie podszedłem do stojących w barku butelek. Wybrałem czystą. Nalałem sobie trunku do szklaneczki, po czym odwracając się ponownie spojrzałem na małżonkę i cicho warknąłem:
- Spierdalaj.
Alka popatrzyła na mnie spłoszonym wzrokiem, po czym trochę zdezorientowana podniosła się z kolan i wyszła z pokoju. Nie interesowało mnie, co wtedy czuła. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, bo nigdy nie była ona kimś ważnym w moim życiu. W tamtym momencie życia byłem cholernie na siebie wkurwiony. Ot, kolejny frajer, który dał się złapać na dziecko – myślałem o sobie.
Kilka miesięcy później w moim mieszkaniu pojawił się trzeci lokator. Mały wrzeszczący niemal bez przerwy pokemon, któremu Alicja dała na imię Julia. Zatopiony w nawale pracy, nie miałem czasu by zajmować się swoją – jak się okazało tuż po narodzinach - córką. Wszystkie obowiązki z tym związane spadły na Alę. A ta jakby nie miała nic przeciwko. Nosiła małą na rękach, kołysała do snu, bez przerwy coś do niej mówiła, cicho śpiewała córeczce kołysanki. Dziewczyny stworzyły sobie taki mały, prywatny świat, do którego ja nie miałem wstępu. Odizolowały mnie od siebie, nie dopuszczały do wspólnych sekretów. Z początku pasowała mi ta rola, ale po jakimś czasie zauważyłem, że córka się mnie boi. Nie mogłem jej wziąć na ręce, bo zaraz zanosiła się płaczem, nie mogłem do niej mówić, bo jej buzia wykrzywiała się w dziwnym grymasie wyrażającym niezadowolenie. Pierwszy raz w życiu poczułem się zraniony. Wyrzucony poza nawias społeczeństwa. Ograbiony z jakieś części życia.
Wyprowadziłem się do mieszkania, w klatce obok. Czasami, przez okna swojego nowego lokum, widziałem jak moja żona idzie z córką na spacer. Te sceny wywoływały u mnie pokłady wewnętrznej depresji. Znów zacząłem pić… chodź tak naprawdę to chyba nigdy nie przestałem.
Ze swojego mieszkania wychodziłem rzadko. Najczęściej po to, by uzupełnić zapas kończącego się trunku. Wchodząc pewnego dnia po schodach ujrzałem mocującą się z kluczem w zamku kobietę. Ładna szatynka usilnie usiłowała wejść do mieszkania naprzeciwko mojego. Położyłem niesione butelki na wycieraczce, podszedłem do sąsiadki i powiedziałem:
- Pani pozwoli.
Dziewczyna obrzuciła mnie uważnym spojrzeniem i zrezygnowana podała mi klucz. Po paru próbach, zamek wreszcie ustąpił. Kobieta z ulgą w głosie, sucho mi podziękowała, po czym zamknęła za sobą drzwi, pozostawiając mnie z drugiej ich strony.
Jakieś dwa, trzy dni później usłyszałem pukanie do drzwi. Niechętnie ruszyłem się z wygodnej kanapy i poszedłem otworzyć. Na progu stała moja sąsiadka, a w ręku trzymała apetycznie wyglądający kawałek ciasta.
- Tym skromnym drobiazgiem chciałam panu podziękować za pomoc przy zaciętych drzwiach. Wiem, że to niezbyt dużo, ale proszę niech pan to przyjmie.
- Tylko pod warunkiem, że pani da się zaprosić na kawę – odpowiedziałem i szerzej otworzyłem drzwi.
Dziewczyna trochę jakby nieśmiało przekroczyła próg mojego mieszkania. Zaprosiłem ją do salonu, po czym sam poszedłem do kuchni przygotować filiżanki na kawę i spodeczki na ciasto. Gdy wchodziłem do salonu z aromatycznie pachnącą małą czarną, zauważyłem, że kobieta przygląda się mojej dość bogatej kolekcji płyt.
- Kiedyś też tego słuchałam – powiedziała cicho i usiadła na skraju kanapy.
Rozmowa trochę się nie kleiła, jednak dowiedziałem się, że moja sąsiadka – Karolina jest młodsza ode mnie o 15 lat, wykonuje podobnie jak ja, wolny zawód, na naszym osiedlu mieszka zaledwie 1,5 roku. Przyglądałem się dziewczynie i doszedłem do wniosku, że podobają mi się jej oczy. Przypominały mi, bowiem oczy Marioli. Podobały mi się też jej kocie ruchy. Dziewczyna nie powiedziała, wprost czego oczekuje, jednak wysyłane przez nią sygnały były jednoznaczne. Karolina wyraźnie miała na mnie ochotę.
Z początku udawałem jednak, że nie łapię prowadzonej ze mną gierki. W końcu dziewczyna podniosła się z kanapy i powoli zaczęła zbierać się do wyjścia. W przedpokoju, niby przypadkiem, przechodząc koło kobiety, by otworzyć przed nią drzwi „niechcący” otarłem się o nią. To wystarczyło, aby Karolina zareagowała. Jej namiętne usta w mig odnalazły moje wargi i złączyły się z nimi w szalonym pocałunku. Jej dłonie rozpoczęły wędrówkę po moim ciele, gładząc mój tors, drapiąc przez materiał koszuli moje plecy.
Moje ręce zaczęły pozbawiać moją kochankę części jej garderoby. Na podłodze w przedpokoju znalazły się kolejno bluzka i spódniczka Karoliny. Dalej w drodze do sypialni zrzuciłem z mojej nowej kochanki biustonosz i skromne majteczki. Podziwiałem jej ciało, pozwalając tym samym by i ona mnie rozebrała. Już w sypialni dziewczyna opadła na kolana i objęła gorącymi ustami moją męskość. Najpierw jej ciepły język polizał samą główkę. Następnie przejechał po całej długości penisa od dołu. Karolina popatrzyła mi w oczy i głęboko wyłożyła sobie członek w usta. Nie wpuszczała go przez chwilkę, po czym powtórzyła ten sam ruch jeszcze parokrotnie.
Podnieciła mnie ta pieszczota. Palce swojej dłoni wplątałem między włosy dziewczyny. Zupełnie niepotrzebnie, bowiem Karolina była w sztuce dostarczania mężczyznom przyjemności niezrównana. Ssała ona prężącego się penisa, mocno a jednak z wyczuciem, oplatała błyszczącymi wargami jego główkę, pieszcząc ją samym językiem. Gdy nie był on cały w jej ustach, natychmiast na wolnej powierzchni pojawiła się jej zwinna dłoń. Nic, więc dziwnego, że moje spełnienie przyszło zaledwie po kilku minutach namiętnych pieszczot ze strony Karoliny.
Czując zbliżający się wytrysk sprawnie uwolniłem się z rąk pieszczącej mnie dziewczyny i wyszedłem do znajdującej się obok sypialni łazienki. Tam, sam dłonią dokończyłem sprawę. Opierając się potem o umywalkę pozwoliłem sobie wyrównać oddech. Po kilku minutach, zabierając jeszcze z apteczki prezerwatywy wyszedłem z łazienki i dumnym krokiem podszedłem do łóżka, napawając się widokiem swojej nowej kochanki.
Karolina leżała na chłodnych, gładkich prześcieradłach. Jedwabna narzuta ledwo osłaniała jej pełne piersi i ześlizgiwała się między jędrnymi, opalonymi udami. Dziewczyna usiadła na łóżku, zsunęła z niego nogi, i objęła mnie w biodrach, wpiła palce w moje pośladki. Zakryłem jej piersi swoimi dłońmi i ścisnąłem w palcach sutki. Po chwili moje ręce przeniosły się na pośladki Karoliny, a wreszcie wsunąłem je między jej uda. Dziewczyna poddała mi się całkowicie. Pozwoliła mi na wszystko, na co miałem ochotę. W niemym przyzwoleniu zgodziła się, by moje dłonie błądziły gdzie zechcą. By docierały do najintymniejszych zakamarków jej ciała.
Oboje oddychaliśmy głośno. W pewnym momencie odsunąłem się od dziewczyny i położyłem ją na łóżku, popatrzyłem na nią z góry uśmiechnięty i zadowolony z siebie, potem uklęknąłem między jej nogami. Pochyliłem się, wsunąłem dłonie pod pośladki i przeciągnąłem językiem najpierw po jednym udzie, później po drugim. Wreszcie uniosłem jej biodra w górę. Karolina jęczała i wiła się pode mną, dręczona pożądaniem, drżała i dygotała, wczepiła się palcami w moje włosy.
- Eeech laluniu – niezła jesteś - westchnąłem i usiadłem prosto, by założyć prezerwatywę. Karolina jęknęła, niezadowolona z tego, że została pozbawiona ulubionej pieszczoty. Jednak jej niezadowolenie nie trwało długo. Pochyliłem się, bowiem nad dziewczyną. Przez chwilę widziała ona mój tors i mojego członka. Ale już moment później wszedłem w nią wyjątkowo głęboko i zacząłem się rytmicznie poruszać. Niczym szaleniec opętany jedną myślą. Karolina rozpalona moją żądzą odpowiadała mi z całej siły. Napierała na mnie całym swoim ciałem, aż osiągnąłem szczyt. Krzyknąłem chrapliwie, a ona cicho pojękiwała zalewana kolejnymi falami rozkoszy.
Opadłem na nią i oboje krańcowo wyczerpani, zroszeni potem, niezdolni do jakiegokolwiek wysiłku walczyliśmy o oddech, przycisnąłem ją do siebie trzymając za pośladki i przetoczyłem się na bok. Pokryłem jej twarz pocałunkami, pocałowałem ją namiętnie w usta, powoli się z niej wycofując. Wciąż miałem nierówny oddech, unosząc się nad ramieniu sięgnąłem nad leżącą Karoliną i z nocnego stolika wziąłem papierosa. Zapaliłem go i zaciągnąłem się mocno, opadając na plecy.
Kobieta wyszła z mojego mieszkania jakiś kwadrans później. Nasze intymne schadzki nie ograniczyły się tylko do tego jednego razu. Wręcz przeciwnie. Stały się one dla nas pewnego rodzaju rytuałem. Z czasem pozwalaliśmy sobie na coraz więcej. Nic nie stanowiło dla nas żadnego tabu. Realizowaliśmy swoje wzajemne wyszukane fantazje z niegasnącym pożądaniem. W każdym naszym zbliżeniu była jakaś magia, jakaś pasja.
Doskonale pamiętam jak pocałowałem Karolinę w usta, zachłannie i gwałtownie. Potem odsunąłem od siebie, ale nadal trzymałem w mocnym uścisku. Poczułem jak przez ciało dziewczyny przebiegają dreszcze. Słyszałem szybkie bicie jej serca, ściągnąłem jej apaszkę z ramion i skręciłem w gruby sznur. Zafascynowana Karolina bacznie się przyglądała moim ruchom. Mimo to zanim uświadomiła sobie, co miałem zamiar zrobić zawiązałem jej oczy.
- Ciii… - wziąłem ją za rękę i poprowadziłem w stronę łóżka. Głodny i spragniony jej ciała rozebrałem ją bezceremonialnie i szybko. Potem sam zrzuciłem swoje ubranie. Moja gorąca dłoń musnęła jej piersi, podążyła między jej uda, przesunęła się po pośladkach i powędrowała przez środek pleców mojej kochanki w górę. Ciało Karoliny drżało – a mimo to, dziewczyna stała bez ruchu, bez słowa i niemalże bez tchu. Położyłem obie dłonie na jej piersiach, naciskając najpierw lekko, potem coraz bardziej stanowczo. Moje palce muskały sutki Karoliny z początku delikatnie, jakby od niechcenia, a potem te muśnięcia przerodziły się w bardziej stanowcze pieszczoty. Miałem wrażenie, że rozkosz dziewczyny chwilami zmienia się w ból. Objąłem ustami jej lewy sutek, mój język poruszał się na nim coraz szybciej, jednocześnie jedną z dłoni odnalazłem drogę między jej udami i zachłannie pieściłem nią wilgotne zakamarki.
- Jeszcze… - wyszeptała Karolina.
- Nieźle, co? Zadowolona? –zapytałem w odpowiedzi. Równocześnie pociągnąłem dziewczynę w stronę łóżka, i lekko pchnąłem, by opadła na pościel. Zanim jednak dziewczyna zdążyła zaprotestować, czy zorientować się, co się dzieje – już byłem nad nią. Kolanami rozepchnąłem jej nogi na boki i wtargnąłem w nią do końca. Z ust Karoliny wydobył się cichy jęk. Zacząłem się w niej szybo i pewnie poruszać. Jej ciało zaczęło odpowiadać na moje mocne pchnięcia wychodząc im naprzeciw. Pieprzyłem ją naprawdę mocno, do momentu, kiedy wstrząsnęły nią dreszcze. Wycofałem się z gorącego ciała dziewczyny równocześnie przyglądając się jej twarzy. Wykrzywiał ją grymas rozkoszy i zadowolenia. Wszedłem, więc ponownie w ciepłe, miękkie wnętrze Karoliny i po kilku mocnych pchnięciach eksplodowałem.
Leżeliśmy powleczeni słonym woalem potu, z wysiłkiem łapiąc oddech.
- Podobało mi się to – powiedziała Karolina i sięgnęła do apaszki. Odepchnąłem jej ręce i sam rozwiązałem piękną chustę.
- Musimy to kiedyś powtórzyć – powiedziałem i ułożyłem apaszkę na ramionach Karoliny, przykrywając jednocześnie dumnie prężące się sutki.
Nasze spotkania ograniczały się z reguły do wizyt spragnionej pieszczot dziewczyny u mnie. Rzadko, kiedy kobieta zapraszała mnie do siebie. Prawie nigdy nie mówiła, kim jest mężczyzna, który co rano wychodzi z jej mieszkania, by potem popołudniami wracać. Wszakże nigdy też, nie zobaczyłem na jej palcu obrączki. Nie pytałem, więc czy to przyjaciel kobiety, czy może jej mąż? Nie obchodziło mnie to. Ba, nawet wygodnie się z tym czułem, myśląc sobie, że skoro jestem tylko od spełniania jej erotycznych zachcianek Karolina nie będzie myślała o tym by wiązać ze mną swoją przyszłość. Doskonały układ, który pasował nam obojgu.
Pewnej soboty, w jednym z tych nielicznych dni, kiedy to ja, gościłem w sypialni Karoliny - leżałem na plecach, na wielkim łożu. Ręce i nogi przywiązane miałem do rogów stelaża, a na oczach tę samą opaskę, którą poprzednio użyłem do zabawy z Karoliną. Nic nie widziałem. Drżałem z niecierpliwości i chyba też trochę ze strachu. Każdym nerwem próbowałem się dostroić do mojej kochanki, z napięciem usiłowałem odgadnąć, w jaki sposób teraz Karolina poradzi sobie z jej nienasyconym apetytem.
Wyczułem jakiś ruch w pokoju, a w pewnej chwili nawet powiew świeżego powietrza. – Co ona robi? – przemknęło mi przez głowę. Wyczuwałem jej obecność. Jej ciepło bijące z podnieconego ciała, gotowego bezlitośnie mnie wykorzystać. Uda mi drżały z pożądania. W chwili, gdy jej ciepłe usta zawładnęły moją męskością zaskoczony, a jednocześnie zadowolony, natychmiast straciłem resztki panowania nad sobą. Bez wahania poddałem się jej woli, wijąc się, ciężko dysząc i prosząc swoją doskonałą kochankę o więcej pieszczot.
Jej usta zniknęły – pozostawiając po sobie straszliwą pustkę. Poczułem natomiast jak po obu moich stronach ugina się materac. Od razu wiedziałem, że Karolina szykuje się do ataku. Pochwyciła w swoje zręczne dłonie moją męskość i opadła na nią, otulając ją gorącym, soczystym wnętrzem swojego ciała. Jej wypielęgnowane, krótko obcięte paznokcie wbiły się w moją klatkę piersiową. Karolina poruszała się rytmicznie, raz po raz pochwytując mnie coraz głębiej w siebie. Byłem cholernie podniecony. Z mojego gardła wyrwał się głośny okrzyk. Znieruchomiałem ogarnięty pierwotną ekstazą.
Wreszcie i Karolina opadła na moje ciało z jękiem. Oboje leżeliśmy bez ruchu, zdyszani, jak po długim biegu. W powietrzu unosiła się ciężka woń wspólnego zmęczenia i spełnionej namiętności. Długo trwało nim odzyskaliśmy oddech. W końcu Karolina zsunęła się ze mnie z westchnieniem i zręcznie uwolniła mi skrępowane nogi. Następnie przesunęła się po łóżku i uwolniła moją prawą dłoń, po chwili oswobodziła lewą. Roztarłem zdrętwiałe nadgarstki – chcąc im, jak gdyby, przywrócić krążenie. Po chwili przygarnąłem kobietę do siebie i przytulając do swojego spoconego ciała, pozwoliłem zasnąć w swoich ramionach.
To było nasze ostatnie spotkanie. W poniedziałek przed naszą klatkę podjechał wóz świadczący usługi w zakresie przeprowadzek i dwóch osiłków poczęło wynosić zapakowane pudła, i zabezpieczone meble stanowiące wyposażenie mieszkania naprzeciw. Przyglądając się temu, przez okna swojego mieszkania, miałem nadzieję, że Karolina przyjdzie się, chociaż pożegnać. Nie nic z tych rzeczy. Kobieta zniknęła z mojego życia, tak samo nagle, jak się w nim pojawiła.
A ja znów zostałem sam. Nie, nie sam. Z niezawodną, przynoszącą ukojenie przyjaciółką. Coraz częściej myślałem o swoim mijającym życiu. Po pewnym czasie pojąłem, iż w końcu nadszedł najwyższy czas bym wyjrzał na świat spoza alkoholowych oparów i zobaczył go takim, jakim on jest naprawdę. Bym przestał wyobrażać go sobie, wedle własnego uznania. Teraz tylko muszę dogłębnie przemyśleć czy na pewno tego chce i czy wystarczy mi na to siły…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecamy:
sex filmy
sex
filmy porno
sex
darmowe filmy porno
SEX
darmowe porno
filmy erotyczne
sex znajomi
wilgotne panienki
szpareczki dupeczki
sex turystyka
sex opowiadania
cipeczka
opowiadania ero
darmowe panienki
sex zabawy
sex kaprysy