poniedziałek, 1 lutego 2010

Żółty kajaczek cz.2

- Że co mówiłeś, Mały? – Zapytał, ten który właśnie skończył się nad nią znęcać. Właśnie podchodził do zacumowanej motorówki, gdy dotarły do niego słowa kompana.- No sam se Paluch zobacz, tu jest znak taki, no i na nim pisze „UWAGA GUSTAW” – odparł Mały-Pewnie jakiś szwab, w życiu nie słyszałem, żeby się nazywać Gustaw – odparował poproszony o konsultację przywódca – pierdol Gustawa i jego znak. – to mówiąc wyciągnął z łodzi zwój linki i rzucił na plażę, tuż obok sponiewieranej dziewczyny.-Wonski, zostaw matole ten słupek – rzucił ruszając wzdłuż pomostu. – bierz sznurek i wiąż świnie! Widziałeś jak pływa. A jak nam zwieje to ciebie wyrucham, wiesz, że mogę!Polecenie było o tyle konieczne, że jego kompan dosyć dosłownie potraktował sugestie dotyczącą słupka. I właśnie usiłował wyrwać go z ziemi, stękając przy tym tak, że mógł z powodzeniem ubiegać się o prace jako podkładacz dubbingu do niemieckich filmów porno z lat siedemdziesiątych.Na szczęście Paluch miał to coś, co potrzebne było do zapanowania nad ludźmi. Nazywał to charyzmą. Wyczytał gdzieś, że dowódcy powinni „charakteryzować się charyzmą”, nie był do końca pewny co to właściwie znaczy, ale brzmiało na tyle skomplikowanie, że musiało być prawdą. Poza tym uważał, że ktoś na tyle cwany by ułożyć kolejno dwa słowa zaczynające się na „ch” musiał wiedzieć co robi. Stosowanie charyzmy było dziecinnie proste, wystarczyło komuś zagrozić urwaniem jaj, wybiciem zębów lub zerżnięciem dupy. Były to metody stosowane z powodzeniem podczas przygody Palucha z wymiarem sprawiedliwości i o dziwo, chociaż podpatrzył je w więzieniu, na wolności zdawały się działać równie dobrze.-Dobra, już, spoko, luzik – Wonski błyskawicznie skończył molestować znak Gustawa i rzucił się w kierunku liny. Nie miał najmniejszej ochoty paść ofiarą charyzmy Palucha.Tymczasem dwaj pozostali ruszyli w kierunku rudery. Z daleka wyglądała tak jakby zbudowano ją tu jakieś sto lat temu, ale zyskiwała przy bliższych oględzinach. Wykonana z drewnianych bali, pomalowanych na ciemno drewniany kolor. Najwyraźniej ktoś bardzo się starał, by nie przyciągała niczyjej uwagi.Podeszli do drzwi, które ustąpiły pod lekkim pchnięciem. Weszli do środka i otoczyła ich ciemność.- Ja pierdole, gdzie jest kontakt – narzekał Mały klepiąc ręką w miejscach zazwyczaj zajmowanych przez włączniki świateł.- Chuj to wie, pewnie wcale nie ma tu prądu. Otwórz okna – zauważył przywódca i wskazał na przeciwległą ścianę. Widać na niej było prostokątny kształt wyznaczany przez prześwitujące szczelinami światło.Mały ruszył przez pomieszczenie, zrobił dwa kroki i wyrżnął przyrodzeniem w bardzo twardy przedmiot.-Umpf, khuurww.....stół... – cicho jęknął, zwijając się w pół.Tego właśnie spodziewał się Paluch, teraz gdy miejsce zostało wstępnie rozpracowane przez jego kolegę, sam dosyć pewnie ruszył przez izbę. Ominął opartego o stół i łapiącego oddech kompana. Podszedł do ściany i otworzył okiennice. Światło zalało pomieszczenie i odsłoniło zupełnie nieciekawy wystrój. Na środku stał stół, przy stole oparty stał łysy drab trzymający się za jądra, jego twarz sugerowała bardzo wysoki poziom skupienia, no albo bólu. Rzeczony drab stanowił właściwie jedyny interesujący element dekoracyjny domku. Puste ściany, drewniany stół, jedno krzesło oraz drewniane łóżko pod ścianą. I tyle.- Ja pierdole ale chujnia – docenił Paluch. – Przestań drapać się po worze i chodź tu zobaczyć to kurestwo – to mówiąc pokazał palcem przez otwarte okno.Z pewnymi oporami Mały porzucił stół i ruszył zobaczyć co też jego kolega uznał za interesujące za oknem. Podszedł do Palucha i zobaczył.Za oknem stała najdziwniejsza budowla jaką obaj widzieli. Nie, żeby któryś z nich widział wiele budowli, lub kiedykolwiek zastanawiał się nad tym co widzi dłużej niż potrzeba na wymówienie słowa „zajebiste”, ale to co tu zobaczyli wymagało dłuższego komentarza.-Ja pierdole – Mały docenił powagę obserwowanej konstrukcji.No i nic dziwnego, każdy by docenił. Przed nimi na środku niewielkiego poletka piasku, znajdowało się małe bajoro, otoczone trzcinami i innymi roślinami. Samo w sobie bajoro nie było dość dziwne. Dziwne było to, że ktoś zadał sobie trud zbudowania dookoła bajora płotu z mocnych zbrojeniowych prętów. W płocie owym, pracowity ktoś zamontował furtkę wyposażoną w solidny skobel. A jakby tego wszystkiego było mało, najwyraźniej budowniczemu nie brakło zapału, ponieważ całą tę budowle zadaszył siatką, a dach pokrył szkłem.- Szklarnia. – Zdecydował Mały – znam się na tym, wujo miał szklarnie, róże mu tam rosły. A jak Luśka podrosła i wychaczyła meldunek w Warszawie, to spalił chałupę i zrobił jeszcze jedną szklarnie. Róże tam też puścił – fachowo objaśnił.- Co za debil hoduje trzciny w szklarni – Paluch najwyraźniej nie był poruszony – Gówno tu jest w tej dziupli. Dobra teraz tak wracamy na plaże i robimy ognisko. Ja wezmę rozpałkę z łajby a ty weź jakieś drewno.Wyszedł z domu i ruszył na pomost, w tym czasie Mały zauważył złożone przy szklarni polana porąbanego drewna.-Okej, to ja wezmę drewno – rzucił i poszedł realizować plan.Leżał spokojnie. Zawsze leżał spokojnie. No może nie tak całkiem zawsze, ale przez większość czasu zajmował się właśnie tym. To było coś co leżało w jego naturze. Spokój. No może nie zawsze ale zazwyczaj to właśnie leżało. Woda nie była tak ciepła jakby sobie tego życzył, ale nauczył się specjalnie tym nie przejmować. Te krótkie momenty, w których potrzebował całej swojej siły i energii nie były znów tak częste, by niewygodna temperatura dawała się we znaki. Dodatkowo coś mówiło mu, że powinno być cieplej. O wiele cieplej. Antylopy przychodzą gdy jest ciepło. Nie wiadomo dlaczego, ale przychodzą. Tak samo robią guźce, zebry i inne warte zainteresowania stworzenia. Niewielkie wystające tuż ponad lustro wody oczy dostrzegły antylopę. Zbliżała się. To dobrze gdy się zbliżają. Nie obiecywał sobie wiele. Nauczył się, że teraz antylopy chodziły dookoła i nigdy nie podchodziły blisko. Za to czasem wrzucały guźce. To było zupełnie nie to, do czego przywykł wtedy gdy woda była cieplejsza. Nie przejmował się tym. Leżał spokojnie i czekał. W końcu leżenie leżało w jego naturze.Mały zbliżył się do szklarni i nabrał całe naręcze posiekanych kawałków drewna. Spojrzał jeszcze na sadzawkę, po plecach przelazło mu to dziwne uczucie. Czuł jakby ktoś go obserwował. Ostatnio jak to poczuł, pały przyłapały go na „robieniu radyjek”. Aż się wzdrygnął. Chwycił mocniej drewno i poszedł na plażę do swych kumpli i tej świnki, która będzie im umilać wieczór.Antylopa odeszła. Ale wróci. Nie martwił się. Leżał.Jeden z jej porywaczy podniósł leżący na piasku zwój linki. Podszedł do niej i wydał polecenie.- Podnieś się swinka z gleby, założę ci obróżkę. – uśmiechnął się paskudnie – hehe, grzeczna suczka.Zawiązał jej ręce i pociągnął za sobą w kierunku palika ze znakiem. Szybko zawiązał supeł na paliku i ruszył na pomoc swojemu kompanowi, wracającemu zza chatki z pokaźnym ładunkiem drewna. Co parę kroków drewno wypadało na trawę i Wonski zebrał zagubione polana. Razem zrzucili ładunek parę metrów od niej. Najwyraźniej planowali rozpalić ognisko. To akurat uznała za dobry pomysł. Teraz gdy adrenalina zaczęła ulatniać się z jej organizmu było jej cholernie zimno. Po chwili ten bydlak, który przed chwilą ją skrzywdził przylazł i przyniósł z łodzi kanister oraz butelkę.- No mam rozpałe i coś na ząb – stwierdził pokazując butelkę – Luksusowa! Wożę na wszelki wypadek. Palmy ten ogień bo się ściemnia.Ułożyli niewielki stóg z drewna, oblali benzyną z kanistra. Po chwili ogień buzował, a oni rozsiedli się przy ognisku i rozpoczęli konsumpcje kolacji. Butelka krążyła w akompaniamencie bluzgów wszelkiego rodzaju i rechotliwego śmiechu.Ściemniało się i chłód coraz bardziej dawał się we znaki. Jej oprawcy najwyraźniej nie przejmowali się nią, ale nie miała złudzeń co do tego, że w końcu sobie o niej przypomną. Nie miała ochoty nawet się poruszyć, wolała odwlekać ten moment tak długo jak się da. Niestety zimno spowodowało, że jej całe ciało najpierw pokryło się gęsią skórką, a potem zaczęło drżeć. Powolutku zaczęła przysuwać się bliżej ognia. Starała się zaczerpnąć odrobinę ożywczego ciepła, a jednocześnie pozostać poza rozjaśnionym przez ogień kręgu. Długość linki pozwalała dostać się całkiem blisko ognia. Niestety czasem blisko jest zbyt blisko.- O kurwa, patrzcie sama przylazła! – Zauważył jeden z nich.- Hehe, chętna jest. Dalej Wonski obsłuż świnie – To było polecenie Palucha. Wonskiemu nie trzeba było dwa razy tego powtarzać.Zataczając się podszedł do niej, otumanionym przez alkohol wzrokiem spojrzał na swą ofiarę.-Proszę nie. Jest mi zimno. Nie rób mi krzywdy – Poprosiła patrząc na niego swymi zielonymi oczami. Chciała być bardzo przekonująca i jednocześnie wywołać uczucie litości. Nie udało się.- No to cię pindo rozgrzeję! – Stwierdził. Ściągnął spodenki i jej oczom ukazał się sflaczały kutas. – Obciągaj! Tylko bez żadnego gryzienia, bo wrzucę cię do ogniska! Rozumiesz świnia? – Zapytał. Następnie, rozwiązał jej ręce i stanął przed nią wyczekując realizacji swojego polecenia.Uniosła się na kolana i chwyciła w dłoń penisa. Zaczęła delikatnie poruszać napletkiem w przód i w tył. Członek rósł z każdym ruchem jej ręki- Bierz do gęby! – wrzasnął. Zbliżyła swe usta do twardego już kutasa. Otworzyła buzię i objęła wargami żołądź. To nie było dla niej coś nowego, ale tym razem nie miała na to ochoty. Członek zagłębiał się w jej usta. Ruchy głowy były miarowe i spokojne. Walczyła z przemożną chęcią odgryzienia tego fiuta, ale bała się następstw takiej akcji. Wonski położył obie dłonie na jej głowie i jego pięści zamknęły w uścisku blond włosy. Zaczął coraz bardziej przyciskać jej głowę do swojego brzucha, jednocześnie podniecony sytuacją wpychał kutasa głębiej i głębiej w jej usta. Po chwili koniec jego penisa dotarł do jej migdałków i zwyczajnie zaczęła się dławić. Do oczu napłynęły łzy, a odruch wymiotny zmusił ją do wyrwania głowy z rąk gwałciciela. Z głośnym plumknięciem fiut wyskoczył z jej ust, robiąc miejsce dla pokaźnego haustu powietrza. Spazm kaszlu opanował jej ciało.- Haha, o Wonski prawie zadusiłeś ją! Kozak jesteś. – Wysiłki Wonskiego nie pozostały niedocenione, przez Palucha. – Dobra Mały, zapnij od tyłu a ja sobie popatrzę!.Przed jej oczami dyndał wielki kutas Wonskiego, jego ręce raz jeszcze chwyciły jej włosy i przyciągnęły głowę do penisa. Raz jeszcze fiut jej oprawcy wypełnił jej usta, na języku poczuła słonawy smak. Mały stanął za dziewczyną, ściągnął slipy i ujął swój interes jedną ręką a drugą podrapał się po gładko ogolonej czaszce. To co widział zdecydowanie go podniecało. To było coś jakby film porno na żywo. Kutas jego kompana znikał w ustach nagiej dupencji, która posłusznie klęczała na piasku. Za chwile, sam zapnie ją od tyłu. Ręka dzierżąca najważniejszy organ Małego bezwiednie poruszała się w przód i w tył, w rytm ruchów głowy nagiej dziewczyny. Po paru sekundach obserwacji i przemyśleń, był gotowy. Niestety pozycja w jakiej się znajdowała ofiara nie sprzyjała jego zamiarom. Z tego faktu zdawała sobie sprawę jego ręka, dlatego też od jakiegoś czasu drapała go w głowę. Stymulacja czaszki przyniosła w końcu efekty.- Ty no, Wonski, niech się świnka ustawi na czworaka, jak porządna suczka – powiedział.- Hehe, świnka jak suczka, hehe dobre – widownia w postaci Palucha doceniła dowcip.Wonski skrzywił usta w nieszczęśliwym grymasie – było mu naprawdę dobrze. Chętna czy nie ta laska wiedziała jak robi się laski. – myślał.Wyciągnął penisa z ust dziewczyny i pociągnął ją za włosy w swoją stronę. To zmusiło ją do przyjęcia pozycji w której obaj zwyrodnialcy mieli niczym nie skrępowany dostęp do wszystkich otworów jej ciała. Chyba nie mogła zostać bardziej poniżona. Stojący przed nią drab klęknął i bezceremonialnie umieścił kutasa tam skąd przed chwilą go wyjął. Teraz obie ręce podpierały jej ciało i nie miała kontroli nad tym jak głęboko w jej ustach znajdzie się jego penis. Na domiar złego, na swych pośladkach poczuła dwa wielkie łapska. Odruchowo sięgnęła jedną ręką, by bronić swego skarbu. Jednak facet przed nią szybko chwycił jej ramie nie pozwalając na żadną obronę. Ręce z tyłu rozciągnęły szeroko jej pośladki i twardy kształt wparował w jej wnętrze. Tym razem jej odbyt nie został użyty niezgodnie z przeznaczeniem. Za co była w pewnym stopniu wdzięczna losowi. - Szczęście w nieszczęściu, że ten jest normalny i wie jak to się robi kobietami. – pomyślała. – I już wiem, skąd on ma te idiotyczną ksywkę – dodała w myślach.Nie miała właściwie żądnej kontroli nad sytuacją. Ten z przodu trzymał ją za włosy i powoli rżnął w usta, raz głębiej raz płycej. Bez żadnego rytmu czy sensu. Natomiast bydlak z tyłu rekompensował nikłe rozmiary energią z jaką atakował jej tyłek. Czuła się jakby ktoś przystawił jej mały młotek pneumatyczny. Nie widziała wiele, ale była pewna, że gnojek obrabiający jej zadek, dla postronnych musi wydawać się zamazanym kształtem. Siedzący i oglądający to przedstawienie Paluch, odstawił flaszkę. I przetarł oczy. Spojrzał na odgrywaną, na swe własne zamówienie scenę, następnie znów na butelkę i z niedowierzaniem powiedział do siebie.- Kurwa, mały jakiś taki niewyraźny się robi.Uderzenia bioder Małego o jej pupę sprawiały, że świat trząsł się w posadach. I żeby była jasność, wcale nie z rozkoszy. Tak, czytała wiele opowiadań erotycznych i tam zawsze w takich sytuacjach, niechętna męskim zabawom kobieta nagle odkrywa niesamowitą rozkosz płynącą z takiej sytuacji. Szczerze życzyła sobie zamienić się miejscami z autorami tych głupot. Odechciałoby się im pisać takie kretynizmy. Grzmocący ją od tyłu facet, nawet nie miał szans sięgnąć swoim narzędziem do jej stref erogennych i to co wyprawiał z jej cipką było równie podniecające co dłubanie w nosie. Ten z przodu natomiast wydawał się nie wiedzieć czy zamierza ją udławić czy nie. W każdym razie, chyba zmieniał zdanie na ten temat co trzy sekundy. Tak więc to co tu się z nią wyrabiało, było kurewsko dalekie od rozkoszy.Jakkolwiek Wonski sam nie był pewien czy chce już skończyć czy nie, to natura zadecydowała za niego. Spazm orgazmu targnął jego ciałem. Ręka zacisnęła się na włosach dziewczyny i przycisnęła jej głowę do jego brzucha. Przez mgłę orgazmu widział jak jej oczy rozszerzyły się, ręce podniosły z piasku i oparły o jego brzuch. Następnie walcząc o oddech gwałtownie wyprostowała ramiona, co posłało go na ziemie. Plasnął tyłkiem o piach, z błogim uczuciem wymalowanym na twarzy.Zakrztusiła się, ten skurwiel wpakował jej spermę w płuca. Oczy zalały się łzami, a całym ciałem zaczęły szarpać spazmy kaszlu. Dzięki temu, mięśnie jej pochwy miały na tyle siły by w krótkich cyklach zaciskania się i kurczenia pobudzić chudego penisa Małego.-Iiiii. Haaa, haarrr – Mały zaskowyczał niczym zarzynane prosię i wystrzelił do jej wnętrzą.Nie czuła tego, dalej krztusząc się i walcząc o oddech. Gdy w końcu wygrała walkę, leżała na boku, z oczami pełnymi łez, ustami i cipką pełnymi spermy. I mocnym postanowieniem, że ich wszystkich pozabija. Jeszcze nie wiedziała jak i kiedy. Ale wiedziała, że już są martwi.Paluch był bardzo zadowolony. Po pierwsze dlatego, że właśnie obejrzał sobie porno, a po drugie dzięki temu, że znalazł zajęcie dla swych kompanów, mógł sam wypić prawie całą butelkę wódki.Wstał, lekko się zatoczył i używając charyzmy ponownie powiedział.- Teraz tak! Ty Wonski wstawaj dupskiem z piasku i zapierdalaj do łodki! Pod siedzeniem jest jeszcze jedna flaszka i konserwa paprzy,..paprzzr, kurwa ! Konserwa z paprykarzem. – Paluch dzielnie stawiał opór cząsteczkom alkoholu rozpuszczającym jego synapsy – Przynosisz mi tutaj te fanty i to już. – dodał. Spojrzał na Małego. Najwidoczniej i dla niego miał plan, ale najwyraźniej porzucił ów plan. Mały leżał na ziemi z wytrzeszczonymi oczami i z ogromnym trudem łapał oddech . – Hehe, co za pizda – Skonstatował z pogardą.Jego wzrok spoczął na umęczonej dziewczynie. Podszedł do niej i złapał za włosy. Uniósł brutalnie i zaczął ciągnąć w mrok poza obszarem oświetlanym przez ognisko.Nie miała pojęcia jakie były jego zamiary. Obawiała się najgorszego. Ten zwyrodnialec mógł ją zwyczajnie zamordować. Strach uruchomił nadnercza i fala adrenaliny wdarła się do krwioobiegu. Mimo tego, że trzymał jej włosy w żelaznym uścisku, stanęła jak wryta. Ponad trzy miliony lat ewolucji ulotniły się w oka mgnieniu, mechanizm walcz lub uciekaj zadziałał.Paluch spojrzał w jej oczy i chyba wyczytał tam coś co mu nie przypadło do gustu. Skrzywił gębę i powiedział.- Nie będziesz spać z nami, na dzisiaj koniec zabawy. – Powiedział do oszalałej ze strachu kobiety – zamknę cię w szklarni, jutro pobawimy się od rana. No albo może w nocy mnie najdzie. Rozumiesz! – z ostatnim słowem połączone było mocne potrząśnięcie dłonią. – Jakbym chciał cię ujebać to utopiłbym tam na plaży, nie rób zagadnienia i kurwa chodź.Trzymając za włosy, wprowadził zmaltretowaną dziewczynę do szklarni. Zatrzymał się nad brzegiem bajorka i podrapał po przyrodzeniu.- Kurwa, lać mi się chcę! – puścił jej włosy, wyciągnął kutasa i zaczął sikać prosto do wody. Strumień moczu trafiał w taflę wody dokładnie pomiędzy dwoma małymi kamykami wystającymi ponad powierzchnię.- Jak skończę, to świnia obmuldasz mi jeszcze śmierdziucha, hehe – Powiedział. Alkohol krążył w jego żyłach, był panem sytuacji. To było coś co lubił.Leżał spokojnie. Dwie antylopy zbliżyły się do wodopoju. To było coś naturalnego. Jednak po chwili jedna z nich wyciągnęła małą trąbkę i zaczęła pić w bardzo dziwny sposób. To nie było coś co znał, dodatkowo dokładnie między jego oczami do wody trafiał strumień wyjątkowo śmierdzącego płynu. Jego nos był całkiem niedaleko oczu. Teraz.Odepchnięta, przez draba dziewczyna oparła się o pręty z których zbudowano najdziwniejszą szklarnie, jaką w życiu widziała. Jej prześladowca stanął w rozkroku i oddawał mocz wprost do wody. Nagle w miejscu, w które spadała struga moczu woda uniosła się i z niesamowitą prędkością, wystrzelił stamtąd potworny pokręcony kształt. Kształt błyskawicznie otworzył największą paszczę, jaką kiedykolwiek widziała. W blasku księżyca zobaczyła setki zębów. Wszystkie wbiły się w udo sikającego do wody zwyrodnialca. Ugryziony zawył nieludzko. Potwor, który wyskoczył z wody, trzymał szczęki zaciśnięte na swej ofierze i zaczął się obracać, woda w sadzawce zakotłowała się. Drab wrzasnął jeszcze bardziej przerażająco i został ścięty z nóg, siłą inercji obracającego się stwora. Wpadł do wody i darł się dalej, z krótkimi przerwami, podczas których jego głowa wtłaczana była pod wodę. Serce waliło jej jak młot, jeżeli jeszcze jakieś resztki adrenaliny zostały w jej ciele to własnie teraz był najlepszy moment by z niej skorzystać. W jakiś sposób ciało zawsze wie kiedy trzeba użyć odpowiedniego hormonu. Stało się tak i tym razem. Cała akcja zwolniła na ułamek sekundy. To wystarczyło jej by zaobserwować kilkumetrowe cielsko potwora. Kręcił się wokół własnej osi, czasami widać było jego biały brzuch, czasami porośnięty zielonymi chropowatościami grzbiet. To co było widać cały czas to ciało jej gwałciciela miotane na wszystkie strony z niewiarygodną siłą.Nie wiedziała jak długo trwał makabryczny taniec, ale najwyraźniej na tyle długo by krzyki pożeranego mężczyzny zaalarmowały jego kompanów. Wpadli do szklarni i usiłowali w jakiś sposób pomóc Paluchowi. Jeden starał się chwycić go za ręce, lecz wcale nie było to proste, jako że miotały się one z olbrzymią prędkością. Drugi wbiegł do sadzawki i kopał bestie. Ze skutkiem, żadnym.Odzyskała jasność myślenia i wybiegła ze szklarni. Odbiegła kilka kroków i stanęła jak wryta. Pomyślała sekundę i zawróciła. Dopadła drzwi. Zatrzasnęła je i zablokowała wspawanym w nie skoblem.Odstąpiła kilka kroków od szklarni i upadła na kolana. Cały jej koszmar został zatrzaśnięty tam. Wciąż klęcząc patrzyła na to co się dzieje z zamkniętymi mężczyznami. Mały uśmiech zawitał na jej twarzy, zmienił się wkrótce w wyraz radości, by po chwili przejść w histeryczny śmiech.-Ha! Macie skurwysyny! - Śmiała się, szczerze i długo. Łzy płynęły jej po policzkach.Żólty kajaczek kołysał się na falach, dalej przywiązany do motorówki.Gustaw był zadowolony. Nie co dzień zdarzało mu się upolować trzy antylopy. Co prawda te antylopy są jakieś dziwne, a woda zimniejsza niż zwykle. Ale co tam. Nie będzie nad tym płakać jak pierwszy lepszy krokodyl.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecamy:
sex filmy
sex
filmy porno
sex
darmowe filmy porno
SEX
darmowe porno
filmy erotyczne
sex znajomi
wilgotne panienki
szpareczki dupeczki
sex turystyka
sex opowiadania
cipeczka
opowiadania ero
darmowe panienki
sex zabawy
sex kaprysy