poniedziałek, 1 lutego 2010

Przekleństwo Ekstazy cz.6

Rychela leżała nago na zimnym dębowym blacie. Podkurczone i rozsunięte nogi prezentowały należący do dwudziestoparoletniej kobiety kwiat lotosu. Czekała na zabieg przywrócenia jej wnętrzu dziewiczego niemal stanu. Po trzech dniach z Oronem było to konieczne. Efellas natychmiast spostrzegłby, że jego ukochaną szparkę odwiedził członek rozmiarów przekraczających wszelkie jego wyobrażenia (i marzenia kobiet).Daedrot, młody cyrulik (a w wolnych chwilach alchemik) znał się z Półorkiem raptem dziesięć lat. Z braku lepiej wykształconych i bardziej doświadczonych medyków w Rimie (była wtedy wojna), to u niego musiał Oron wyleczyć rozcięty w pojedynku z orkami worek mosznowy. A zrobił to wyśmienicie, przy okazji wyleczył też rannego z syfilisu (na który pacjent i tak był odporny, ale zarażał nim swe kochanki, którym i tak było wszystko jedno, bo ginęły podczas orgazmu). Poza kilkudziesięcioma dukatami Oron wspomógł też Daedrota swą przyjaźnią i znajomościami, dzięki czemu młody mężczyzna był od paru lat znaczną personą w stolicy.Postury nikt nie mógł mu zazdrościć. Nieco od Rycheli niższy, szczupły, czarnowłosy facet o nijakich rysach nie miał powodzenia u kobiet, które leciały tylko na jego status społeczny i pokaźny mimo młodego wieku majątek. Jak Rychela przekonała się przed kilku laty podczas pierwszego zabiegu, nie był też dobrym kochankiem. Pomimo niemałej męskości (17 cm) ciężko było mu zaspokoić kochanki. Nie miał zbytniej sprawności w biodrach, a afrodyzjaki przezeń skomponowane nie nadawały jego personie szczególnej jurności. Słowem- absolutny nyga i niedołęga, w dodatku odporny na wspomogacze. Ale alchemikiem był dobrym jak cholera. Bo na kobiety jego mikstury działały znakomicie- zanim szczytował, one były nieraz już po kilku orgazmach i błagały o jeszcze.Tym razem jednak Rycheli nie było dane zaznać smaku afrodyzjaku od Daedrota. Zabieg wymagał pełnej naturalności. Jedynym, co odbiegało tu od norm, było obnażenie obojga- pacjentki i lekarza. W kącie siedział Oron i zaczytywał się w alchemicznych księgach (z których rozumiał coraz więcej; w zasadzie potrafił wyleczyć już większość ran i zakażeń; raz nawet uratował kompana od posocznicy, dla wielu medyków nieuleczalnej).Daedrot podszedł do krótszej krawędzi stołu tak, by mieć przed sobą Rychelę eksponującą swe najintymniejsze miejsce. Nie doszukał się ani włosa na łonie pacjentki, co znaczy, że nowatorska metoda depilacji do grobowej deski poskutkowała. Postawił po swej prawej ręce mały stoliczek z różnymi medykamentami. Zaczerpnął garść bezbarwnej, lepkiej substancji, posmarował nią sobie dłonie, a potem wargi sromowe Rycheli. Poczuła przyjemne ciepło między nogami, a gdy wtargnął dwoma palcami do jej wnętrza, odruchowo zacisnęła mięśnie pochwy, by zwiększyć doznania.- Podoba ci się? -zagaił przyjaźnie- To najnowszy lubrykant mojego pomysłu. Nie ma żadnych skutków ubocznych.- Jesteś naprawdę genialny. -pochwaliła go- Powinieneś zostać... och! ...nadwornym medykiem... uch! ...załatwiłabym ci jakąś dwórkę... ach! ...do eksperymentów.Jęczała, bo jego dłoń zaczęła pracować w jej pochwie, pobudzając wydzielanie śluzu. Po paru minutach była prawie na szczycie, gdy niespodziewanie wsunął w nią cztery palce i włożył dłoń aż po nasadę kciuka.- Ała! Co ty wyrabiasz?!- Sprawdzam rozmiary szkód, jakie wyrządził Oron.Nie pochwyciła jego żartobliwego tonu i umilkła, zresztą w tym momencie wyjął dłoń.- Wystarczy cztery razy i będziesz jak nowa.Uśmiechnęła się. Oznaczało to masturbację kilkoma, coraz mniejszymi sztucznymi członkami (za każdym razem aż do orgazmu), a na końcu stosunek z samym Daedrotem (którego członek w sam raz nadawał się do tej roli jako identyczny jak królewski).Podniósł ze stolika największy model, długości około stopy. Nie był wiele mniejszy od penisa Orona. Umoczył go w drugim słoju (z jakimś zielonym kremem), po czym wsunął aż po dłoń w Rychelę. Jęknęła raz i silniej rozwarła nogi. Dawał jej rozkosz bardzo powoli, aż nie poczuła w sobie gorąca połączonego z falą odprężenia i rozkoszy.- Och! Tak! Tak!Wygięła się w pałąk i zacisnęła mięśnie na znajdującym się w środku dildo. Co ją zdziwiło, to że rozkurcz nie nastąpił. Krem sprawił, że jej pochwa była teraz mniejsza, a co za tym idzie, ciaśniejsza i młodsza. Wyjął z niej urządzenie i chwycił za mniejsze, jednak także imponujące. Wsadził do słoja i puścił, po czym zbadał palcami szparkę Rycheli.- Idealnie.- Och tak, idealnie. -potwierdziła tonem świadczącym o wielkiej radości i zadowoleniu.Następne trzy członki dały jej coraz większe orgazmy. Na koniec został jednak Daedrot.- Jeszcze tylko ja, i będziesz mogła zaskoczyć Efellasa niamal nową muszelką.Odprężyła się, a na ustach zagościł szczery uśmiech. Była pewna, że po zabiegu Efellas zaskoczony zmianą obsypie ją komplementami, a potem przeprosi za podejrzenia. Zawsze może mu sprzedać bajkę, że podnieca ją tak bardzo, że na samą myśl jej pochwa zaciska się mimo woli.Daedrot zanurzył w kremie dwa palce i rozprowadził go po sterczącym fallusie. Wszedł w Rychelę i pociągnął ją ku sobie tak, że siedziała na blacie, obejmując alchemika nogami i rękoma. Następnie położył dłonie na jej pośladkach i będąc w niej cały czas, przeniósł na łóżko pod ścianą. Powoli położył ją, a następnie ustawił sobie jej łydki na ramionach. Naparł na nią i popchnął nogi tak, że kolanami dotykała sutków.Rychela odpowiedziała jękami. Objęła rękami swe nogi, dociskając je do biustu. Daedrot położył się na niej i mogła zobaczyć jego głowę pomiędzy łydkami. Pochylił się tak bardzo, że mógł ją pocałować, co uczynił nie bez ochoty. Jednocześnie wykonał kilkanaście pchnięć. Docierał coraz dalej w wilgotnej i ciasnej szparce, aż nie zwarły się jego podbrzusze z jej udami. Wtedy oderwał od niej usta i przytknął swe czoło do jej. Spojrzał jej prosto w oczy i wznowił chędożenie.- Och, tak... Jeszcze... Mocniej... Szybciej... Głębiej... Tak...Im bardziej była rozpalona, tym bardziej zaciskała się jej pochwa, a rozkurcze były coraz słabsze. Ostatnia dawka kremu zaczynała działać. Każde pchnięcie czuła w sobie bardziej niż poprzednie; nie miała siły już dłużej powstrzymywać się przed orgazmem.W tym momencie Daedros szybko zaprzestał penetracji i zszedł z niej. Niedosyt, jaki poczuła, był ogromny. Oto klęczał przed nią niezaspokojony mężczyzna, ona też nie doszła. Szybko jednak poznała przyczynę. Medyk odsunął koc z rogu łóżka i za chwilę trzymał w dłoni długi i wąski woreczek z nieznanego jej materiału.- To mój następny wynalazek. Antyzapładniacz, chociaż ktoś może kiedyś wymyśli stosowniejszą nazwę.- Po co nam to?- Bo ten krem znacznie wzmaga płodność. A chyba Efellas nie byłby zadowolony z bękarta?Nie odpowiedziała.- Połóż się na brzuchu.Usłużnie wykonała polecenie. Zwarła ze sobą nogi i wyprostowała je, leżała jak kłoda z rękami wzdłuż ciała. W tym czasie Daedrot nałożył antyzapładniacz na członka, zostawiając przestrzeń dla nasienia na czubku. Położył dłonie na jej udach i silnie je rozsunął. Zagłębił się w nią od tyłu i położył na jej plecach, nie pozwalając przybrać pozycji na pieska. Włożył pod nią dłonie i ujął w nie piersi, a brodę położył na jej lewym ramieniu. Pchnął raz i drugi, aż znowu zaczęła jęczeć.Bez żadnych skrupułów ściskał i ugniatał jej piersi, przygryzając przy tym płatek ucha i całując szyję. Wykonywał przy tym coraz mocniejsze ruchy, mocne nawet jak na niego. Dopingowała go sama myśl, że za chwilę będzie szczytować pod nim królowa Rimonu (poprzednim razem jeszcze nie była królową).Podniecenie obojga osiągało powoli najwyższy poziom. Mlaskanie członka w szparce i klaskanie bioder o uda rozchodziły się po całym pokoju, mieszając się z jękami Rycheli i głębokim oddechem Daedrota. Alchemik zauważył, że jego partnerka jest cała spocona; plecy, piersi, szyja- na ciele pacjenki perliły się błyszczące kropelki spływające siłą grawitacji na pościel. Szczytowała pierwsza.Poczuła kolejną falę ciepła i ekstazy przemieszczające się z krocza na całe ciało. Z rozkoszy wypięła biodra ku górze i wyszeptała:- Tak... tak... och!Po czym zakołysała biodrami, powodując ocieranie się tkwiącego w niej członka o ścianki pochwy. Ten jednak szybko się wysunął. Zdezorientowana Rychela poczuła napór na tyłeczek i po chwili naprężony, wilgotny od jej soków fallus wdarł się między zwieracze.Ból przeszyła całe jej ciało; spróbowała zrzucić z siebie Daedrota, ale się nie dało.- Zostaw mnie! Nie tak się umawialiśmy! Nie! Och! Nie!Z każdą chwilą wchodził głębiej. Za którymś razem poczuła, że wsunął się cały. Nie sprawiało jej to najmniejszej przyjemności, a odbyt piekł ją coraz bardziej.- No co... -szeptał- Nigdy nie byłaś zapinana w dupsko? Nawet przez ukochanego króla? Albo Orona?Rychela rozejrzała się o izbie, Orona nie było. Gdzie się podział ten przeklęty Półork? Już ona mu pokaże, zostawił ją na pastwę tego napalonego półimpotenta!- Wiem, o czym teraz myślisz. Nawet nie próbuj. Nim przyjdą mnie pojmać królewskie straże, cały dwór dowie się o kurewstwie królowej. A Oron ci nie pomoże. Ćwiczy teleportację, pewnie tłucze się teraz z barbarzyńcami z twego narodu. Wróci dopiero za kilka minut.Cały czas penetrował jej tyłek, w końcu Rychela nie wytrzymała i wybuchnęła płaczem. Dawno już tak nie cierpiała, ostatnio chyba podczas pierwszego razu z Oronem przed ośmioma laty. Tymczasem niestrudzony medyk robił swoje, nie bacząc na szlochy i skargi kobiety.Orgazm stanowił dla antyzapładniacza nie lada próbę wytrzymałości. Kilka strzałów zdolnych przebić cienką szybę napięło końcówkę prototypu kondoma, który mimo wszystko wytrzymał. Zadowolony Daedrot wyszedł z niej, zdjął ochraniacz i położył go na swym stoliku. Obolała Rychela obróciła się na plecy. Spomiędzy warg wypływała strużka śluzu, mieszając się z potem spływającym z podbrzusza. Włożyła sobie palec w waginę i z zadowoleniem go wyjęła.- Dzięki. Co prawda tego ostatniego nie miałam w planie, ale końcowy efekt mnie zadowala.Daedrot nie słuchał jej. Wyszedł z pokoju i wrócił po kwadransie, by zastać tam ubraną już Rychelę całującą się na łóżku z Oronem.- Ekhem...Zerwali się na równe nogi. W pięć minut byli gotowi do wyjścia. Konspirujące kaptury na głowach i płaszcze stanowiły ich nieodłączny strój do przemieszczania się po mieście. Na odchodnym oboje podziękowali jeszcze raz i wyszli. Nigdy już tu nie wrócili.------------------------------------- Dziwny koleś, ten Daedrot.- A co cię tak w nim zdziwiło?- Wyrżnął mnie w tyłek.Oron w odpowiedzi położył dłoń na jej pośladku i ścisnął mocno.- Ała! No co?! Nawet o tym nie marz. Rozerwałbyś mnie na połowy.- Wiem. Ale Efellas mógłby stanąć w szranki z Daedrotem.- Pomyślę o tym.Dalej szli już w milczeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecamy:
sex filmy
sex
filmy porno
sex
darmowe filmy porno
SEX
darmowe porno
filmy erotyczne
sex znajomi
wilgotne panienki
szpareczki dupeczki
sex turystyka
sex opowiadania
cipeczka
opowiadania ero
darmowe panienki
sex zabawy
sex kaprysy