poniedziałek, 1 lutego 2010

Dupcia Madzia - Szkolna Przygoda

Wtorek, 4 grudnia 2007 roku. Godzina 9:05Mandi siedziała na starym, drewnianym krzesełku, lekko machając zgrabnymi nogami pod ławką. Zapisywała w małym zeszycie z kolorową okładką równania pojawiające się na tablicy, uśmiechając się lekko - zdaje się - sama do siebie. Zawiłe równania matematyczne, skomplikowane wzory i przedziwne działania miarowo wskakiwały na tablicę, po to żeby tylko zostać zupełnie starte i zastąpione nowymi magicznymi znakami. Dokładnie to samo działo się z główką Madzi – informacje wskakiwały do niej na małą chwileczkę, tylko po to żeby za momencik zostać zapomniane i zastąpione. Magda nigdy nie miała specjalnych uzdolnień matematycznych. Jej rozumek nie był w stanie szybko analizować, działać logicznie ani szczególnie bystro. Matematyka z pewnością nie była mocną stroną Madzi. Dlaczego więc znajdowała się właśnie w klasie o profilu matematyczno-przyrodniczym? Otóż tak naprawdę Magda nie nadawała się specjalnie do niczego konkretnego, więc równie dobrze mogłaby się znaleźć wszędzie.Ale dziewczyna nie przejmowała się zbytnio faktem, że po prostu nie była w stanie zapamiętać, interpretować i skutecznie używać reguł ani wzorów matematyki. Próbowała, starała się, męczyła i trudziła, jednak najwidoczniej nie odnosiło to absolutnie żadnego efektu. Ale jedno jak najbardziej można było o niej powiedzieć, co w miarę usprawiedliwiało jej obecność w tym miejscu. Magda miała ambicje. I to była chyba jedna z najbardziej pozytywnych cech, jaką można by było jej przypisać.Mandi uparcie starała się uczyć, mimo, że nie przychodziło jej to wcale łatwo. Wręcz przeciwnie. Wydatnie przeszkadzały jej w tym zamiarze zarówno jej własne skromne predyspozycje umysłowe jak i tragiczne wręcz warunki do nauki. Ani w domu, ani w szkole Magda nie odnajdowała sposobności, aby oddać się nauce. Wszystkiemu winna była jej druga pozytywna cecha. Magda Wojnowska była naprawdę bardzo ładną dziewczyną.Ciągle pisząc dziewczyna podniosła wolną rękę i zaczęła wolno bawić się jednym ze swoich blond kucyków, w jakie były zaplecione jej włosy, obydwa po przeciwnych stronach ładnej główki o wesołej, ale niezbyt inteligentnej twarzy. Zielone oczka biegały od tablicy do zeszytu, przenosząc w małym rozumku kolejne liczby i zaraz je zapominając. Ubrana była cienki sweterek, pstrokacie wypleciony różnokolorowymi łatkami. Dłonie zdobiły ładne, odrobinę dłuższe paznokcie polakierowane na biało.Tymczasem blond włosa dziewczyna pozwoliła sobie na niebezpieczną chwilę zapomnienia i zamiast przepisywać nudnawe już równania zajmowała się beztroskim szkicowaniem kwiatka na marginesie strony swojego zeszytu. Podobały jej się kształty płatków, tworzące się pod naciskiem jej taniego niebieskiego długopisu.Nie nacieszyła się jednak długo, ponieważ z tego kreatywnego zajęcia wyrwał ją głos nauczycielki, siedzącej za wielkim biurkiem w rogu sali.- Madzia Wojnowska! Widzę, że zajmujesz się czymś nadzwyczaj ciekawym. Może podzielisz się z nami tymi rewelacjami…Nieprzyjemny głos należał do kobiety w dość posuniętym wieku o puchatej aparycji, o której to kobiecie Madzia nieraz sądziła, że już dawno powinna przejść na emeryturę. Teraz dziewczyna nagle przestała rysować i patrząc się ze strachem w stronę nauczycielki słuchała ją kończącą zdanie:- …przy tablicy, rozwiązując zadanie 137?Po sali przebiegł stłumiony śmiech kilku uczniów, a wywołana dziewczyna chwyciła książkę i wstała z miejsca. Tuż za nią rozległ się cichy chichot oraz coś w stylu szeptu „zobacz!”. Kolejnym ważnym aspektem ciała Magdy była jej pupa, można powiedzieć już sławna w pewnych kręgach jej szkoły. Nie bez powodu Magda była czasami przezywana „Dupcią” – jej jędrny i pięknie zaokrąglony tyłeczek kusił i nęcił gdziekolwiek by się nie pojawiła. Dodatkowo, ale być może niezbyt świadomie Magda uparcie nosiła spodnie podkreślające jej figurę. Obcisłe jeansy, wąskie sztruksy, czasem nawet legginsy – jej charakterystyczny „styl” na pewno był zauważalny. Tego dnia nosiła akurat jedne ze swoich ulubionych niebieskich jeansów, ładnie opinające krągłości dziewczyny.Magda nie usłyszała już cichego komentarza zza jej pleców, wpatrując się w otwarty podręcznik szukała odpowiedniego zadania, wolnym krokiem idąc przez klasę w stronę tablicy. Znalazła je dosłownie w ostatniej chwili, zatrzymując się przy umorusanej kredą tablicy. „137… Jest!” – Dziewczyna przełknęła ślinę i spostrzegła rzecz, która nie tyle ją przeraziła, co już kompletnie dobiła – „Oo, kurwa! To zadanie z gwiazdką! W życiu mi się nie uda…”Magdalena ujęła w ręce nadłamany kawałek kredy i przygryzła dolną wargę. Następną i jedyną rzeczą, jaką była w stanie robić było stanie dokładnie w tym samym miejscu, przestępowanie z nogi na nogę i gapienie się naprzemiennie to w książkę, to w pustą zupełnie tablicę. W miarę im dłużej stała rosły szmery w klasie, po to, aby przerodzić się w pół-ciche rozmowy na przeróżne tematy między uczniami. Kilka razy do uszu Madzi doleciało jej imię wypowiadane przez któregoś z jej kolegów, ale nie zareagowała w żadny sposób. Klasa szeleściła rozmowami, ubraniami i podawanymi papierkami. Rozmowy, nawet te najcichsze kategorycznie nie były tolerowane na lekcji którą prowadziła pani Jadwiga Grędrzej – matematyczny postrach szkoły, ale wszyscy obecni dobrze wiedzieli, że w tej chwili cała jej uwaga oraz złość poświęcona była tylko jednej osobie, stojącej właśnie drugą minutę przed zupełnie pustą tablicą.- No i co droga panno? – nauczycielka w końcu straciła cierpliwość – Znowu nic nie umiesz?- Wcale nie, proszę pani, uczyłam się...- To że się uczyłaś wcale nie oznacza, że cokolwiek umiesz, idiotko – kobieta brutalnie przerwała jej wypowiedź, znudzona już podobnymi wytłumaczeniami.- Mam nadzieję, że kolejna jedynka zmotywuje Cię do nauki, a jeśli nie to że przynajmniej ktoś w końcu wyrzuci cię z tej szkoły – nauczycielka odwróciła wzrok i zaczęła uzupełniać odpowiednie pola w dzienniku.Magda tymczasem posmutniała, odwróciła się i zaczęła wracać w kierunku swojej ławki, gdy zatrzymałjąw pół kroku surowy głos nauczycielki matematyki.- Czekaj Wojnowska, nie skończyłam z tobą przecież.Dziewczyna odwróciłą się, a klasę przeleciał cichy smiech kilkunastu osób. „Czego jeszcze może ode mnie chcieć?” – przleciało jej przez myśl.- Na następne zajęcia przyjdziesz z rodzicem. Muszę z nim poważnie porozmawiać na twój temat. Zrozumiałaś?„A więc jednak!” Madzia kiwnęła głową i posmutniała jeszcze bardziej, ktoś siedzący w tle klasy zaśmiałsię trochę głośniej, zwracając na siebie uwagę nauczycielki i został wezwany do tablicy jako następny w kolejce. Magda była juz wolna i wracała niespiesznie do swojej ławki. Po drodze, mijając miejsce w którym zajmowało miejsce dwóch jej znajomych dostała od jednego z nich porządnego klapsa, co kilka osób siedzących najbliżej skwitowało chichotem. Mandi obejrzała się, fuknęła i wróciła na swoje miejsce. Na ławce zastała to, co zwykle znajdowała po chwilowej nieobecności. Blat stołu zasypywały wręcz malutkie karteczki, każda z krótkim zdaniem w stylu „jesteś skończoną idiotką”, „Mandi ty debilu” czy „skończona kretynka z ciebie”. Magda szybkozebrała ję w garść i schowała do kolorowiutkiego piórniczka z nadrukowanymi dziecinnymi rysunkami. Lekcja płynęła dalej.#Gdy podczas przepisywania kolejnego zadania z tablicy, zajęcie to przerwał Magdzie dzwonek, dziewczyna szybko zebrała swoje rzeczy i ruszyła razem z tłumem przeciskać się przez wąskie wyjscie. W drzwiach zeszła się z grupką kolegów, w rezultacie czego zaraz poczuła na swojej pupie kilka rąk, natrętnie badających jej kształty. Ktoś uszczypnął ją boleśnie w pośladek, jakaś inna dłoń gładziła ją po udzie.- Znowu dałaś dzisiaj dupy, co Mandolina? – zagadnął wyższy rudzielec. Magda zignorowała go, tak samo jak wszystkich innych, pragnęła jak najszybciej zapomnieć o przykrej lekcji i uwolnić się od tego dotyku.Kiedy znalazła się już za drzwiami, spojrzała na trzymaną w ręce rozpiskę zajęć. Skończyła właśnie swoją trzecią lekcję tego dnia, czekały ją jeszcze cztery. Cztery, plus korki – pomyślała dziewczyna. Magda korzystała bowiem z bezpłatnych lekcji z matematyki, organizowanych w szkole. Ze smutkiem trzeba jeszcze dodać, że nie przynosiły wielkiej poprawy. Ale cóż – starała się.Mając odrobinę czasu Magda policzyła dość nieżyczliwe karteczki zebrane na poprzedniej lekcji. Wyszło jej równe 30, każda zapisana innym pismem. Przerwa kończyła się. Magda poprawiłą swój plecack i ruszyła wposzukiwaniu sali S12, gdzie miała odbywać się następna lekcja. Szła odrobinkę bardziej przygnębiona niż zwykle. W jej klasie znajdowało się 31 osób.#Cztery następne godziny przemknęły szybko, nie przynosząc jakiś szczegónych przygód. Wyjątkiem był jak zwykle W-F. W klasie IIc, do której uczęszczała Magda tradycją było już dokuczanie jej na wszelki możliwy sposób. Oczywiście zwyczaj ten rozwinął się bez jej zgody ani wiedzy. Koleżanki z jej klasy potrafiły działać wyjątkowo dyskretnie, a przy tym tak dokuczliwie, że aspirowało to już na miano sztuki. Tym razem lekcja wychowania fizycznego była dla 19-letniej Magdy Wojnowskiej raczej przykrym doświadczeniem. Wiązało się to z faktem, iż któraś z przemiłych znajomych głupiutkiej blondyneczki uznała, że zabawnym będzie zabranie jej po kryjomu spodni kiedy Magda już się przebierze w strój do W-Fu i podrzcuenie ich do męskiej szatni. Niczego nie świadoma dziewczyna zamiast przebrać się po zajęciach spędziła 30 minut na poszukwianiach tej części swojej garderoby, ciesząc oko śmiejących się z niej kolegów z klasy swoją ponętną dupcią odzianą w obcisłe spodenki z lycry. W końcu jednak zarobiła odpowiednią ilość klapsów oraz docinków na swój temat i dowiedziała się gdzie szukać swoich zaginionych spodni.Dodatkowe 30 minut straconego czasu nie było dla niej specjalną szkodą, jako że W-F był jej ostatnią lekcją tego dnia. Teraz Magda czekała już tylko na dodatkową lekcję matematyki, stojąc przed oknem na schodach pomiędzy piętrami szkoły. Opierając ręce na zimnym parapecie wychyliła się trochę, lekko wypinając tyłeczek. Stała zapatrzona w padający właśnie śnieg, zaczynający lekko pokrywać szarość ulicy przed budynkiem, gdy usłyszała za sobą znajomy głos.- Na co się tak gapisz, Madziek?Odwróciła się. Wysoki, rudawy chłopak który stał za nią nazywał się Adam i chodził razem z Magdą do klasy. Magda zobaczyła w jego ręku komórkę i domyśliła się, że stojąc za nią bez problemu mógł robić jej zdjęcia. Uśmiechnęła się krzywo.- No wiesz, czekam sobie na zajęcia.- Masz coś dzisiaj jeszcze? Pewnie zajęcia z debilizmu, co? – zaśmiał się zajadliwie.Usmiech Magdy zmarszczył się trochę, ale nie zniknął. Nie miała dziś ochoty zbytnio odgryzać się znajomym, jakkolwiek nie była by obrażona. Po prostu nie miała.Adam wyglądał jakby wachał się przez chwilę, szybko rozejrzał się po schodach. Byli tylko we dwoje. Podszedł do niej, dzieliła ich zaledwie odległość kilku kroków. Magda musiał już patrzeć ostro do góry, aby dostrzec jego oczy. Usmiechał się, ona już przestała.- Co... ty robisz...? – zdołała zapytać, zdziwiona.Adam zamiast odpowiadać szybko chwycił ją jedną ręką za kark, natomiast drugą złapał za pośladki dziewczyny odziane w ciasny jeans. Madzia nie zdążyła wydać z siebie żadnego odgłosu, wysoki chłopak gwałtownie przyciągnął ją do siebie i zaczął całować. Spanikowana dziewczyna czuła jak jej język mimowolnie splata się z językiem Adama, czuła bolesny ucisk jego silnej dłoni na karku który zmuszał ją do pozostania bardzo blisko. Musiała także czuć jego długie palce brutalnie ugniatające jej jędrną dupcię. Z początku starała się buntować i opierając dłonie o jego klatkę piersiową odpychać od niego. Zauważył to, ale jedyną jego reakcją było wymierzenie Madzi kilku naprawdę mocnych klapsów. W zupełniej ciszy każde miękkie trzaśnięcie odbijało się w pustych korytarzach cichym echem. Dziewczyna straciła siły, nie walczyła już z wysokim młodzieńcem. Ten oderwał swoje usta od jej i szepnął jej w ucho.- Co ty wyprawiasz idiotko, jak ktoś daje ci przyjemność?!- Przestań...! – Madzia jęknęła.Adam zdjął rękę z jej tyłka, tylko po to, żeby dobrać się do zapięcia jej spodni. Równoczesnie ciągle trzymając Magdę mocno za kark przycisnął ją do swojego ramienia, unieruchamiając. Gwałtownie szarpnął za materiał jeansów, guzik oderwał się i potoczył po podłodze, wesoło zeskakując z każdego kolejnego schodka. Dziewczyna zaparła się rękoma raz jeszcze, ale zupełnie nie była w stanie odepchnąć się od molestującego ją chłopaka. Tymczasem Adam szarpnął za rozporek, odsłaniając skrawek jasnych majteczek dziewczyny. Zaśmiał się cicho i po chwili kolejnym mocnym szarpnięciem opuścił jej spodnie niżej. Zbyt bardzo dopasowane jeansy postawiły lekki opór, ściskając na chwilę tylnie krągłości Madzi. Następnie mocno ją trzymając odwrócił tyłem do siebie i popchnął. Magda znów widziała padający cicho śnieg, z tą różnicą, że tym razem jej twarz była przyciśnięta do zimnej szyby.Adam stał chwilę nieruchomo, słyszała jednak że się porusza. Bała się powiedzieć cokolwiek. Tego dnia nosiła leciutkie figi w kolorze mlecznym, z małymi rysunkami kolorowych zwierzątek, dokładnie przylegające do jej dupci. Gumeczki wrzynały się lekko w jej gorące ciało. Czuła, że się czerwieni.- Haha...! Wiedziałem, że jesteś trochę dzieckiem Mandi, ale żeby aż takim? – zadrwił Adam. – Czy ty wogóle kiedykolwiek widziałaś stringi?Dziewczyna stęknęła. Nie mogła poruszyć głową, ręce opierała o chłodne szkło okna. Kątem oka zauważyła swoją nauczycielkę od matematyki wchodzacą do budynku szkoły. Magda stęknęła lekko. Napastnik tymczasem znowu wrócił do dotykania jej coraz bardziej obnażonych pośladków, komentując sprośnie pod nosem. Gdy wymierzył jej niespodziewanego klapsa wydała z siebie krótki krzyk czego zaraz pożałowała, przyciśnięta jeszcze mocniej do tafli szkła, które już zaczynało parować od jej szybkiego oddechu.Magda poczuła, jak Adam siłą ściąga jej majtki w dół, obnażając zupełnie jej pupę. Gdy zarówno spodnie jak i bielizna dziewczyny były już opuszczone mniej więcej do jej kolan, wysoki chłopak wsadził swoją nogę pomiędzy nogi Magdy i następując naciskając butem opuścił je aż do kostek blondynki. „Zgwałci mnie” – przebiegło jej przez myśl paniczne stwierdzenie. Tymczasem chłopak używając wolnej ręki zmusił Magdę do uniesienia najpierw jednej, potem drugiej nogi, w skutek czego Madzia znalazła się zupełnie naga poniżej pasa, nie wliczając butów. Jej spodnie i figi leżały pod nią na podłodze.Kręciło jej się w głowie, czuła się źle. Nie widziała zupełnie nic przez kompletnie zaparowaną szybę. Gdy spowrotem przeniósł swą chciwą dłoń na jej plecy, powoli ale miarowo zjeżdżając nią w stronę jej obnażonego tyłka wydał z siebie cichy gwizd.- Przecudnie Mandolinko... Naga wyglądasz jeszcze lepiej niż w tych śmiesznych ciuszkach.Magda szarpnęła się. Napastnik przycisnął jeszcze mocniej jej głowę do szyby, powietrze przeciął krótki odgłos dawanego klapsa zmieszany z sapnięciem Magdy, a zaraz potem...- Mmm...!! – Magda zdołała wydusić z siebie tylko dziwne mruczenie wyrażające sprzeciw, brakowało jej oddechu.Poczuła jak palec Adama zagłębił się w jej cipce. Nie, poprawiła się - wyraźnie poczuła dwa palce, na razie przyjemnie ją rozpychające. Zaczęła czuć nudności, ze strachu bolał ją brzuch. Chciała walczyć, ale nie przychodziło jej nic do głowy. Stalowy uchwyt kolegi z klasy nie pozwalał jej się ruszyć. Adam zaśmiał się i zamruczał zadowolony.- O taak.. Dobrze ci, co nie? – do dwóch palców penetrujących jej szparkę dołączył trzeci.- Wiesz, że własnie wygrałem zakład z Michałem? To było oczywiste, że NIE jesteś dziewicą, ale ten imbecyl nie chciał mi uwierzyć.Adam zgiął palce w jej wnętrzu. Magda poczuła ból, ale potem zalała ją fala dziwnej rozkoszy, nad którą nie zdążyła zapanować. Wygięła swoje plecy i pupę w jeszcze bardziej fantazyjny kształt, na co chłopak zareagował leciutkim poluzowaniem chwytu na jej szyii. W zamian za to zaczął poruszać ręką, wpychając palce w głąb jej najbardziej intymnego miejsca. Madzia jęczała ciuchutko, łapiąc krótkie oddechy, Adam natomiast od razu narzucił swoją dłonią ostry, bezlitosny rytm. „Za szybko” – zdążyła pomyśleć półnaga dziewczyna, ale zaraz potem jej umysł zalała fala przyjemności i paniki. Wysoki rudzielec nie zwalniał. W powietrzu unosił się zapach soczków Magdy, a jedyne dźwięki jakie dochodziły to ciche jęknięcia molestowanej dziewczyny i mokre odgłosy towarzyszące rytmicznemu wpychaniu palców do jej otworku miłości.Trwało to już prawie kilka minut, gdy nagle Adam zwiększył tempo. Ruszał ręką bez opamiętania, nie dawając ani szansy Magdzie na jakikolwiek opór. Budujące się w dziewczynie podniecenie, ból i upokorzenie przekroczyło jakiekolwiek granice i Magda poczuła jak jej cipka tryskając soczkami wprawia całe ciało w przykry ale bardzo silny orgazm. Nie jęknęła nawet głośno, ponownie mocniej przyciśnięta do okna. Chwilę potem było po wszystkim. #Magda nie pamiętała ile siedziała na podłodze. Gdy oprzytomniała trochę zorientowała się, że siedzi na środku klatki schodowej w jej własnej szkole, nie posiadając ani skrawka okrycia od pasa w dół. Panicznie podniosła sięna czworaka w poszukiwaniu garderoby. Nie była w stanie nigdzie znaleźć swoich kolorowych majteczek, dopiero po kilku minutach zorientowała się, że musiał wziąść je na odchodnym Adam. Pospiesznie założyła więc tylko to co jej zostało, czyli cienkie, obcisłe jeansy koloru ciemnego nieba.W samą porę, gdyż za dosłownie moment po schodach zaczęła schodzić w jej kierunku pani Jadwiga - nauczycielka matematyki. Surowym wzrokiem przeleciała po Magdzie, zatrzymując się na chwilę. Gdy zrównała się z jej poziomem, Magda usilnie próbowała wyglądać jak najbardziej zwyczajnie i udawać, że absolutnie nic sięnie stało.- Co tak stoisz, dziecko? Czekasz na coś? – zapytała, z niesmakiem zauważając wilgoć na spodniach swojej uczennicy.Magda zdobyła się na niezdrowy uśmiech.- Czekam własnie na tą lekcję... matematyki, na dodatkową. – wyjaśniła.Kobieta westchnęła i ruszyła ponownie w dół schodów, poprawiając trzymane w ręce książki.- W takim razie chodź już, otwieram klasę.Magda poprawiła spodnie w pasie, chwyciła swój plecak leżący na parapecie i ruszyła za nauczycielką. Zdążyła jednak dosłyszeć jeszcze wypowiedziane przez nią cichym, zmęczonym głosem „miałam nadzieję, że nie przyjdziesz”.#O godzinie 15:50 Magda schodziła już do szatni, przemierzając opustoszałe szkolne korytarze. Ciągle miała w pamięci zdarzenie sprzed 45 minut, zdawało się jej, że jeszcze czuje na policzku chłód szyby. Szatnia świeciła pustkami, dziewczyna szybko znalazła swoją szafkę i otworzyłą ją kluczykiem. W drugiej klasie z powodów organizacyjnych szafki były dzielone. Połowę metalowego schowka zajmowała Magda, druga połowę Aneta – inna dziewczyna z klasy. O tej porze były tam tylko rzeczy Wojnowskiej oraz strój na WF jej koleżanki. Ubrała się szybko, zmieniając szkolne trampki na zimowe półbuty i zakładając krótką, niezbyt grubą kurteczkę. Bezmyślnei przekręciła kluczyk i wyszła na zewnątrz. Było już ciemno, na dworze cicho padał gęsty śnieg. Magda od razu poczuła mróz, kłujący ją przez cienkie spodnie przylegające do jej ciała. Nie miała nawet majtek, co również dotkliwie odczuła. Wkładając ręce do kieszeni pomyślała, że musi zacząć cieplej się ubierać. Ruszyła w stronę swojego domu.Dojście do domu zajmowałoby jej średnio 15 minut, jednak jak zwykle przedłużała to ile tylko mogła. Nie chciała wracać do domu, tam nie czekało na nią nic dobrego.Dziewczyna zaczęła zagłebiać się we wspomnienia. Problemy ciągle narastały, czuła to w każdym miejscu, nawet w domu. Zresztą, jej dom nigdy nie był typowy. Była pewna, że nie był nawet normalny. Magda Wojnowska mieszkała w małym, czterdziesto-pięcio metrowym mieszkaniu na czwartym piętrze bloku, wspólnie z rodzicami i bratem. Czuło się w nim ciasnotę, miało wiele wad jako samo miejsce, ale tym co naprawdę wzbudzało w niej niechęć do tego miejsca była jej rodzina. Ojca bała się praktycznie od zawsze, z młodszym bratem nie lubiła się wcale a z mamą nie potrafiła nawiązać żadnego kontaktu. Ostatnio robiło się nawet jeszcze gorzej, nie zawsze przecież było AŻ TAK źle...Magda przeklęła cicho, ponieważ zagłębiając się w myślach wyłączyła się ze świata zewnętrzngo i jej ciało samoczynnie doprowadziło ją pod własny blok, zdecydowanie za szybko. Spojrzała w górę. Okna ostatniego, czwartego piętra były zapalone. Dziewczyna przygryzła wargę. Wcale nie miała ochoty wracać tak szybko, ale po ostatnim zdarzeniu byłą tak zmęczona, że nie chciała wracać jużspowrotem w kierunku miasta. W dodatku w tyłek kłuł ją dokuczliwy mróz. Westchnęła i zdecydowała się wejść. Minęła szybko klatkę zdezelowaną schodową i stanęła naprzeciwko drzwi z numerkiem 63 i talbiczką głoszącą „S. i B. Wojnowscy”. Wyjęła swój klucz, przekręciła i po cichutku otworzyłą drzwi.Spięta wślizgnęła się do środka i zamknęła za sobą drzwi. Rozmasowała zmarznięty tyłek i zamknęła drzwi na zamek. Dyskretnie ściągnęła buty i odstawiła na drewnianą szafeczkę. Wzięła plecak i odwróciła się z zamiarem przemknięcia do swojego pokoju w miarę niezauważona. Niestety, jej plan pokrzyżował jej własny but, który przechylony upadł na podłogę, czyniąc przy tym nie za duży dźwięk. Magda wciągnęła powietrze i usłyszała szelest gazety dobiegający z kuchni. Zdenerwowany głos należał do ojca Magdy.- No nareszcie, Dupcia! Ile każesz mi do kurwy nędzy czekać?!#Wszystkie postacie oraz zdarzenia przedstawione w opowiadaniu są fikcyjne. Podobieństwo do realnych postaci niezamierzone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecamy:
sex filmy
sex
filmy porno
sex
darmowe filmy porno
SEX
darmowe porno
filmy erotyczne
sex znajomi
wilgotne panienki
szpareczki dupeczki
sex turystyka
sex opowiadania
cipeczka
opowiadania ero
darmowe panienki
sex zabawy
sex kaprysy