wtorek, 4 sierpnia 2009

Błąd Programu.

- Proszę tutaj podpisać… Dziękuję. – mężczyzna podniósł wzrok znad pulpitu dużego urządzenia, zajmującego większą cześć pomieszczenia, w którym się znajdowała. Przez dłuższą chwilę z zaciekawieniem przyglądał się dziewczynie - Widzę, że wszystko Pani dokładnie opisała. Romantycznie… Hmm… Palmy, wyspa i plaża. Bardzo ciekawe. Hmm… Sympatyczne wakacje, można powiedzieć, hehe.
Zarumieniła się i opuściła wzrok. Była ładna, szczupła, niezbyt wysoka. Czuła się jednak nieswojo, gdy ktoś ją obserwował, szczególnie w tych okolicznościach. Do tej pory granice anonimowości i intymności nie zostały przekroczone. Dokumenty dotyczące Programu przesłała pocztą, potem formularze wypełniane nocą przez Internet. Wiedziała, że mąż nic nie wie o tej „przygodzie”. Czuła pewien rodzaj wstydu, ale opanowywała to uczucie. Gdyby teraz się wycofała, żałowała by do końca życia. Zresztą nie miała zamiaru się wycofywać. Tylko ten facet… Nie pasował tutaj. Spodziewała się większej dyskrecji, profesjonalizmu. Te głupie komentarze zdecydowanie nie były na miejscu. Uświadomiła sobie, jak bardzo jest spięta. Uparcie sobie powtarzała, że nie robi nic złego. Kochała męża i to zwyczajne, bosko-szczęśliwe życie jakie prowadzili. A to co teraz chce zrobić, to przecież tylko zabawa, nie jest prawdziwe. Każdy ma prawo marzyć i próbować realizować marzenia
- Wie Pani, że nasza metoda to nie jest… - urwał w połowie zdania i uśmiechnął się – Powiem inaczej. Rzeczywistość oznacza „wszystko to, co istnieje”. To zmysły tworzą rzeczywistość. Cóż, życzę dużo wrażeń. Proszę tędy, za tamtymi drzwiami. Wystarczy wejść, a Program zostanie aktywowany.
- Tak, dziękuję – wyszeptała i wykrzywiła usta w dziwnym grymasie, który miał przypominać uśmiech. Podeszła szybko do wielkich, metalowych drzwi. Tych drzwi. Odwróciła na chwilę głowę. Mężczyzna wstukiwał coś na klawiaturze urządzenia, przebiegając wzrokiem pomiędzy otwartym skoroszytem a ekranem. Zrozumiała, że wprowadza ostatnie dane, aby uruchomić dla niej cały System. Na biurku piętrzył się stos różnych dokumentów, przechylając się w stronę piszącego. „Jak krzywa wieża w Pizie” pomyślała.
W każdym razie on zdawał się jej już nie zauważać, zajęty swoją pracą. Poczuła ulgę i odruchowo nabrała w płuca więcej powietrza, jakby miała zaraz wskoczyć do głębokiej wody. Nacisnęła klamkę i weszła.
Nie zauważyła, jak mężczyzna odchylił się w fotelu, trącając stertę papierów. Część luźnych kartek i plastikowych teczek spadła na klawiaturę, uderzając w niektóre klawisze. Podnosząc je mężczyzna spojrzał na monitor. Oczy rozszerzyły mu się ze zdziwienia i gwałtownie przybliżył się do powierzchni ekranu. Zaklął. Odstawił szybko kartki i zaczął nerwowo wstukiwać jakieś polecenia. Po dłuższej chwili, podnosząc palce znad klawiatury, spojrzał na zamknięte, metalowe drzwi. Powoli odsunął fotel do tyłu, odchylił głowę i zaklął jeszcze raz. Bardzo głośno.
---------
Na imię miała Si. Krótko. Jedynym chyba znaczeniem tego słowa była domniemana zgoda, krótkie potaknięcie, wpisane w charakter tego, co stanowiło sens jej życia.
Oczywiście nie było to jej prawdziwe imię, ale nie miało to właściwie żadnego znaczenia w jej sytuacji. Stała na krawędzi dwóch światów, z których jeden pozostawał prawie zapomniany, a drugi jeszcze niepoznany. Stan w którym się znajdowała w tej chwili trwał, sama nie potrafiła nawet określić jak długo. Przeszłość wydawała się jej równie realna jak fabuła dawno oglądanego filmu. Nie budziła emocji.
Dziwna, obezwładniająca niepewność dotyczyła tego, co miało się wkrótce stać. Podświadomie czuła, że coś nie jest w porządku. Starała się uspokoić i nadać swoim oddechom regularny rytm, ale serce biło w szalonym tempie. Próbowała sobie przypomnieć jakiekolwiek okoliczności, które by usprawiedliwiały jej obecność, ale było to jak poszukiwanie drogi we mgle. Powoli badała rzeczywistość, w której się znalazła. Mięśnie przekazywały jej raport o swoim stanie, ale cały proces trwał dziwnie długo.
Najpierw nogi. Stała wyprostowana a mięśnie nóg były napięte. Dotarło do niej, że na nogach ma buty na dość wysokim obcasie. Poczuła palce swoich dłoni. Splatały się ze sobą na plecach. Uświadomiła sobie też, że ma zamknięte oczy.
„Czy to sen?” pomyślała i otworzyła oczy. Znów ciemność. Oczy próbowały się dostosować do ciemności, jednak nie pojawiał się żaden kształt. Powoli pojawiało się czucie a skóra przywróciła granice jej własnej osoby. Wokół otaczało ją równomiernie ciepłe otoczenie, jedynie od strony podłogi czuła bijący, kamienny chłód.
Postanowiła wyciągnąć ręce i zbadać najbliższą przestrzeń wokół niej. Ręce jednak uparcie pozostawały splecione na plecach. Poruszyła się gwałtowniej i poczuła ból naciąganej skóry. Ze zdziwieniem pojęła, że ręce ma związane i jedynie krótki łańcuch daje jej kilka centymetrów swobody.
Po kolejnej chwili dotarł do niej zupełny już obraz sytuacji. Serce zabiło mocniej, aż w gardle poczuła miarowe, dudniące tętno. Stała ubrana jedynie w bieliznę i szpilki. Jej ręce były skrępowane z tyłu a na oczach miała przepaskę. Jednocześnie z tym uświadomieniem usłyszała odgłos otwieranych gdzieś z tyłu drzwi. Nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Poczuła ruch powietrza i wiedziała, że ktoś powoli się zbliża. Uświadomiła sobie, że jest obserwowana.
- Dzień dobry, Si – mocny, choć spokojny męski głos spowodował, że odwróciła odruchowo głowę. Z powodu opaski nie zobaczyła jednak nikogo, jednak gdzieś za grubym materiałem znajdowało się źródło światła. Przełknęła ślinę, jednak nie zdobyła się na odpowiedź. Gdzieś w myślach jej nogi biegły już w panicznej ucieczce, jednak stała dalej, próbując zrozumieć, co się właściwie dzieje.
- Mam na imię Jan. Pójdziesz teraz ze mną. – Poczuła na szyi dotyk chłodnej, twardej dłoni. Palce zacisnęły się dość mocno na jej karku a następnie popchnęły do przodu. Zrobiła posłusznie kilka kroków, a gdy zawahała się na chwilę, uścisk palców stał się zdecydowanie mocniejszy.
- Aaa… - zawołała, odruchowo wykonując następny krok.
- Nie opieraj się, proszę. I tak zrobisz to co ci każę. Nie prowokuj mnie Si, bo potem będziesz żałować – głos mężczyzny był dziwnie łagodny. Kontrastowało ze zdecydowaniem jego ruchów. Myślała gorączkowo, próbując przypomnieć sobie okoliczności sytuacji, w której się znalazła. Jej głowa pozostawał jednak dziwnie pusta, jedynie instynkty i uczucia kotłowały się chaotycznie, wspomagając jedynie obezwładniający strach. No i znała swoje imię, chociaż powtarzane w myślach i tak brzmiało jakoś obco.
Prowadzona żelaznym uchwytem Jana przeszła kilkadziesiąt kroków. Przypuszczała, że przeszli przez korytarz. Weszli do większego pomieszczenia. Nauczyła się rozpoznawać niewyraźne cienie, które przedostawały się przez materiał opaski. Pomieszczenie wypełniało słabe, migotliwe światło.
Ręce Jana poprowadziły ją jeszcze kilka kroków w głąb pomieszczenia.
- Odwróć się i usiądź – powiedział.
Jej uda dotknęły gładkiego, sprężystego materiału. Usiadła ostrożnie, starając się nie stracić równowagi. Był to dość wygodny, miękki i duży fotel, a właściwie sofa, pozbawiona oparcia. Powierzyła jej ciężar swojego ciała, co sprawiło pewną ulgę napiętym mięśniom łydek. Znów czuła na sobie wzrok mężczyzny, który przyglądał się jej lekko pochylonej sylwetce.
Drgnęła, gdy jego dłoń dotknęła jej policzka. Palce przesunęły się w dół, wzdłuż linii twarzy i zbadały kontur ciała, aż do wysokości bioder. Druga ręka powędrowała w tym czasie do jej włosów. Mężczyzna głaskał ją, jednocześnie sięgając do biustonosza i obejmując przez materiał jej prawą pierś. Odruchowo odsunęła się do tyłu, ale wtedy on położył rękę na jej plecach i docisnął do siebie, jednocześnie zaciskając mocniej rękę na piersi.
- Proszę, niech pan tego nie robi. Proszę mnie wypuścić… - Chciała wykrzyczeć te słowa, jednak usłyszała zaledwie szept. Dotykające ją ręce zawahały się.
- Wypuścić…? Ja nie mogę cię wypuścić, Si. Należysz teraz do mnie, nie rozumiesz? Mogę zrobić z tobą wszystko. Muszę… zamierzam to zrobić – Powiedział to powoli, wyraźnie akcentując każde słowo – I od tego momentu nie chcę, żebyś się odzywała, chyba że o to poproszę. Masz robić to co ci powiem. W przeciwnym wypadku zostaniesz ukarana. Zrozumiałaś mnie, Si?
Słowa uderzyły w nią jak gwałtownie grom. Otworzyła usta w geście protestu a mięśnie drgnęły, aby zerwać ciało z fotela i uciec. Ale jak i dokąd? Gorączkowe myśli krążyły w jej głowie, nie przekazując jednak żadnych informacji. Nie rozumiała tej rzeczywistości, ale jego słowa poruszyły podświadome obawy. Paraliżujący strach wypełniał serce. Przed paniczną ucieczką powstrzymał ją mocny uścisk na ramionach, który zatrzymał ją w miejscu. Chciała wyrwać się i krzyknąć, ale w tym momencie ze zdumieniem i przerażeniem usłyszała własne słowa – Tak, zrozumiałam.
Ta reakcja zaskoczyła ją zupełnie. Oprócz mężczyzny, którego zamiary budziły w niej tak głęboki strach, kolejnym przeciwnikiem stało się własne ciało. Przeczuwała to już wcześniej, gdy dała się biernie prowadzić aż tutaj, ale tak jawny znak nieposłuszeństwa zupełnie nie mieścił się w głowie. „To przecież nie jest możliwe” pomyślała.
Pchnął ją lekko do tyłu, niezbyt gwałtownie jednak, przez cały czas podtrzymując ciężar ciała w ramionach, aż do pozycji leżącej. Leżała, choć nogi pozostawały wsparte o podłogę. Obicie mebla było miękkie i szerokie. Jego ręce gładziły jej ciało, koncentrując się na materiale bielizny i najbliższych okolicach. Palce za każdym razem wślizgiwały się pod materiał, zdobywając kolejne milimetry. Ona w tym czasie próbowała poruszać palcami i głową, sprawdzając kontrolę nad własnym ciałem. Ciało posłusznie wykonywało te drobne duchy, ale niepewność pozostała.
Dotykające ją ręce przesunęły się ku dołowi, w okolice kolan. Dłoń chwyciła jej prawą nogę, przesuwając w bok, pokonując lekki opór, na jaki Si potrafiła się zdobyć. Po chwili to samo spotkało lewą nogą. Mężczyzna wykonał kilka tajemniczych ruchów, a na skórze poczuła napięcie chłodnego materiału. Jej nogi zostały rozchylone. Gdy dotarło to do niej, odruchowo próbowała złączyć kolana, naprężając mięśnie, ale okazało się to niemożliwe. Nogi na wysokości kolan zostały przypięte do konstrukcji mebla. Zwiększyła siłę, napinając mięśnie brzucha, podnosząc głowę i cały tułów do góry. Ku jej zaskoczeniu, Jan pomógł się jej podnieść. Siedziała więc, kręcąc się nerwowo na boki. Przy znacznym odchyleniu głowy przez opaskę wpadało więcej światła, ale nie dostrzegała niczego poza migotliwymi cieniami na ciemnych, szarych ścianach. Wokół niej ustał wszelki ruch. Jan przyglądał się jej w milczeniu.
Po chwili wstał i znów pchnął ja do tyłu. Zanim zdążyła zareagować, znów opadła na obicie. Gdy wysilała mięśnie, żeby podnieść się ponownie, poczuła dotyk zimnego metalu na wysokości swoich bioder. Si znieruchomiała. Jan wykonał dwa szybkie ruchy, przecinając nożem materiał majtek. Następnie chwycił luźną już część z przodu i szarpnął. Do jej świadomości przeniknął nagły powiew chłodniejszego powietrza pomiędzy nogami. Jej kobiecość została nagle wystawiona na jego widok, wyeksponowana przez zmuszone do rozchylenia kolana.
Si drgnęła gwałtownie. Poczucie wstydu i oburzenia zawładnęły nią zupełnie, tłumiąc nawet strach, który narastał od samego początku. Mimo krępujących więzów postanowiła walczyć. Nabierając powietrza i wstrzymując oddech zebrała siły, aby podjąć rozpaczliwą próbę uwolnienia się. Zamiast tego jednak… jej pośladki napięły się a biodra uniosły się nieco do góry. Po chwili opadły i znów uniosły się. Zdziwiona Si wypuściła z płuc powietrze z głośnym syknięciem. Nabrała kolejnego, głębokiego oddechu, wytężając siły w walce z własnym ciałem. Jedynym jednak rezultatem jaki udało się osiągnąć było zaciśnięcie palców, które zwinęły się w pięści, pozostając złączone i przykryte jej plecami. Biodra niewzruszone kontynuowały swój perwersyjny taniec przed oczami mężczyzny. Ciało znów odmówiło posłuszeństwa, robiąc coś, co budziło jej wyraźny sprzeciw. Dziewczynę ogarnęło uczucie zrezygnowania.
- Bardzo ładnie, moja Si. Teraz pokażesz mi swoje piersi. To chyba nic wielkiego, prawda? - Mówiąc to pochylił się i znów poczuła znajomy chłód. Stanik poszedł w ślad majtek, a uwolnione piersi zakołysały się. Si leżała, czując każdy fragment swojego ciała. Na odsłoniętej skórze intymnych części ciała wyczuwała każdy ruch powietrza w pomieszczeniu, drobne drgania spowodowane własnych ruchami bioder, czuła bicie własnego serca. Ruchy jednak nie zależały do niej, jakby jakaś nieznana siła kierowała nią jak marionetką, jej samej pozostawiając jedynie odczuwanie. Domyślała się też, że to nie koniec, że przedstawienie będzie trwało, a jej przypada rola jednocześnie głównej bohaterki i widza, uwięzionego w ciele aktora. Panicznie szukała wyjścia z sytuacji, jednak głowa pozostawała niezmiennie pusta, nie licząc kłębiącego się w niej wstydu, strachu i nieokreślonych odczuć, pochodzących gdzieś z głębokiej podświadomości.
Ręce Jana ponownie rozpoczęły wędrówkę ścieżkami wyznaczonymi przez krągłości jej ciała. Jego ruchy były jednak bardziej zdecydowane, koncentrujące się na piersiach i obnażonej cipce. Przebierał palcami wśród delikatnych włosków, nakrywał dłonią sprężyste półkule i gładził powierzchnię wokół ich ciemnych zakończeń. Si ze zdziwieniem odkryła, że ciało pozwalało jej na odrobinę swobody, więc wykonywała drobne ruchy i uniki. Udało jej się też zapanować nad poruszającymi się nieprzyzwoicie biodrami i mimo powagi całej sytuacji przyniosło to jej pewną ulgę. Naiwnie pomyślała, że jakaś część jej godności została w ten sposób uratowana. Przynajmniej na razie. Nie chciała jednak prowokować gwałtowniejszych ruchów, aby znów ciało nie sprawiło kolejnej niespodzianki.
Ręce mężczyzny zdawały się być wszędzie. Przestała już odczuwać pojedyncze ruchy, prawie otoczona przez jego wszechobecne dłonie. W pewnym momencie poczuła na swych ustach jego wargi. Pocałunek był krótki, ledwie muśnięcie. Zdążyła zauważyć, że usta miał ciepłe i sprężyste. Tymczasem usta Jana podążyły w dół, wyznaczając sobie drogę przez wzniesienia piersi, poprzez powierzchnię brzucha, a potem wolniej ale nieustępliwe coraz niżej.
W końcu jego wargi zetknęły się w krótkim pocałunku z różowym zakończeniem jej szparki. Si zacisnęła ręce na materiale obicia i zamknęła oczy. Zupełnie nie wiedziała co zrobić. Jego ręce przycisnęły się do skóry wewnętrznej części ud. Jan kontynuował, schodząc jeszcze niżej i rozchylając językiem i palcami jej płatki. Wykonywał długie i powolne ruchy językiem. Wyraźnie czuła jego ciepły oddech.
Przez chwilę Si starała się myśleć o czymś innym, ale jej myśli uparcie koncentrowały się wokół obszaru pomiędzy nogami. Gdzieś w głębi świadomości pojawiła się myśl, że musi pogodzić się z tym co się dzieje, zaakceptować to co nieuniknione. To co, właściwie stało się faktem.
Rozluźniła się trochę, starając się uregulować oddech. Ręce nie zaciskały się już kurczowa na materiale. To co się działo nie mieściło się zupełnie w żadnych możliwych do przyjęcia przez nią kategoriach, ale jednocześnie ruchy mężczyzny były delikatne i gdyby nie okoliczności, mogły by sprawiać nawet przyjemność. A może nawet sprawiały?
Tymczasem Jan mocniej naparł dłonią na jej cipkę, wsuwając powoli do jej wnętrza palec. Zorientowała się, że nie napotkał prawie żadnego oporu. Gdy wysunął palec i ponownie wprowadził go ośrodka usłyszała ciche mlaśnięcie. Zdziwiona zauważyła, że jej wnętrze jest mokre i śliskie. Znów poczuła znajome uczucie zażenowania, że ciało tak łatwo poddaje się ingerencji i ułatwia mu w ten sposób dostęp.
Jan nieświadomy, a już na pewno obojętny wobec tych rozterek podłożył dłonie pod jej pośladki i przylgnął wargami do dziurki. Całował ją głęboko, wsuwając język i poruszając powoli w różne strony. Ciało Si poddawało się tym ruchom, a ona sama wierzyła, że dalej dzieje się to poza jej świadomością. Przyjmowała doznania, uspokojona absolutnym brakiem odpowiedzialności.
Trudno jej było określić, jak długo to trwało. Pięć minut czy godzinę. W każdym razie gdy przestał, poczuła się prawie zawiedziona. Szybko stłumiła ten impuls. Powróciło pełne niepokoju oczekiwanie. Uwolnił jej kolana. Jej ciało było zdrętwiałe od pozostawania w jednej pozycji, co odczuła po mrowieniu w ramionach, które pojawiło się, kiedy pomagał się jej podnieść.
„Więc chyba trwało to trochę dłużej niż minutę” pomyślała wstając, wsparta na jego dłoni. Choć korzystanie z pomocy Jana wydało jej się dziwnie niestosowne, uznała, że i tak nie ma innego wyjścia. W międzyczasie w zdrętwiałych nogach pojawiło się mrowienie i bez pomocy trudno by jej było zrobić nawet krok.
Mężczyzna jednak nigdzie jej nie poprowadził. Trzymał za ramię i gładził po plecach i włosach, pozwalając odpocząć po niewygodnej pozycji. Po chwili znów chwycił ją mocniej, odwrócił w miejscu i pchnął do przodu. Robiąc pół kroku, potknęła się o niewidzialną dla niej sofę i opadła przodem na miękkie obicie. Zanim zdążyła się podnieść Jan przycisnął jedną rękę na wysokości jej pleców, a drugą dotknął kolan. Dziewczyna przypomniała sobie moment, w którym unieruchomił jej nogi i tym razem nie dała się zaskoczyć. Skręciła tułów i gwałtownie wyprostowała jedną nogę. Tym razem ciało nie sprzeciwiło się tej reakcji. Uzbrojony w ostre zakończenie but napotkał w powietrzu opór. Jan jęknął a jego dotyk natychmiast zniknął.
Przez krótką chwilę leżała zaskoczona własną reakcją. Bardziej chyba spodziewała się, że zryw ten pozostanie jedynie symbolem jej biernego oporu, bez reakcji ze strony ciała, tak jak poprzednio. Zamiast uczucia triumfu przestraszyła się własnego zachowania, nie wiedząc czego może się teraz spodziewać w zamian ze strony nieznajomego. Bez przekonania próbowała wstać, próbując złapać równowagę w niewygodnych butach i ze skrępowanymi rękoma.
Podniosła się w końcu i po omacku zrobiła krok do tyłu, a potem ostrożnie kolejny.
Jan najwidoczniej doszedł już do siebie, bo przy drugim kroku poczuła nagły, żelazny uchwyt. Chwycił ją mocno za kark i ramię, zachowując jednak bezpieczny dystans od jej nóg. Si zresztą i tak wyczerpała swój zapas odwagi i pozwoliła się zaprowadzić ponownie w kierunku znajomej sofy. Jan pochylił się nad jej uchem i powiedział cicho:
- Wiesz, że zrobiłaś źle, prawda Si? – Dziewczyna rzeczywiście poczuła się dziwnie winna, a już na pewno na tyle przestraszona, że posłusznie pokiwała głową. Tym razem ciało i umysł były zgodne. Jan kontynuował – położysz się teraz i zrobisz to, o co poproszę. Nie próbuj tego więcej i nie zmuszaj mnie do bycia naprawdę niemiłym.
Zrezygnowana położyła się tak jak poprzednio. Nie opierała się, gdy ponownie unieruchomił jej nogi w lekkim rozkroku. Leżała bezradna z wypiętą do góry pupą. Zanim zdążyła jednak czegokolwiek pomyśleć, poczuła na swym udzie krótkie, piekące smagnięcie, za zaraz potem drugie. Nagły błysk bólu dotarł do jej świadomości i wyrwał z ust krótki, głośny okrzyk. Pieczenie skoncentrowało się na tych kilkunastu centymetrach i trwało paląco na jej skórze. Skuliła się w oczekiwaniu na następne, jednak minęła dłuższa chwila kolejne razy nie nadchodziły.
- Mam nadzieję, ze zapamiętasz sobie to ostrzeżenie. Naprawdę nie chciałbym robić tego ponownie – Głos Jana zabrzmiał łagodnie, może nawet przepraszająco. Si zacisnęła mocniej zęby, czekając aż pieczenie minie. Powoli, z każdą sekundą jego intensywność malała, aż w końcu czuła jedynie pulsującą pamiątkę w miejscu, gdzie czerwona skóra oznaczyła miejsce okrutnego potraktowania. Jan przyglądał się jej krągłym pośladkom, które kusząco wyrastały z koronkowej oprawy pończoch, zwieńczone wąskim, białym pasem spinającym biodra. Poniżej linia rozdzielająca pośladki, biegnąca ostrym łukiem w dół, ciemniejąca skrywaną intymnością w słabym świetle pomieszczenia.
Dziewczyna leżała, a jej świadomość błądziła gdzieś pomiędzy skrajnym, nieogarniętym dla niej poczuciem wstydu, równie ogromnym oburzeniem, ale także strachu, uczuciem rezygnacji i chęcią podporządkowania się. Oraz niepewności wobec własnego ciała i własnych reakcji. I tej niepokojącej pustki, która nie pozwalała jej określić kim jest. Poza tymi odczuciami kiełkowało w niej jeszcze jedno, do którego za nic nie chciała by się przyznać.
Mężczyzna wciąż patrzył. Najwyraźniej w tym, co niepokoiło Si odczuwał własną satysfakcję. W końcu podszedł i chwycił jej pośladki obiema rękami. Przesunął palcami po gładkiej krągłości. Wierzchem dłoni zbadał linię pomiędzy pośladkami, powoli dotykając niżej, aż do miejsca ukrytego w dolnej części, a potem jeszcze niżej, trafiając na wilgotną przestrzeń. Dłoń Jana w tym miejscu spowodowała, że ciało Si drgnęło, a pupa dziewczyny odsunęła się od jego dotyku na tyle, na ile pozwoliła bardzo ograniczona przestrzeń. Jan jednak powtórzył swój ruch, a potem kolejny raz, bawiąc się jej niezdarnymi unikami.
Dla Si czas znów zatrzymał się w miejscu. Jan obmacywał pupę Si, drugą ręką gładząc jej plecy, włosy i uda. Czasami zatrzymywał się, całując nisko, pomiędzy rozchylonymi udami. Jego język wędrował wyżej, penetrując pośladki w miejscach daleko poza granicami wszelkiej przyzwoitości. Śladem jego ust wędrowały palce, a potem znów wracały usta, dotykając i liżąc ją wszędzie, przekraczając kolejne bariery, które pojawiały się, aby natychmiast zostać pokonane. Dziewczyna oddychała głęboko i przez cały czas powtarzała sobie, że wszystko to dzieje się stanowczo bez udziału woli. Wolała jednak nie zadawać sobie pytania, czy naprawdę jest to wbrew jej woli.
Intensywność doznań i, mimo wszystko, delikatność Jana pokonała pewną barierę, która wydawała jej się wcześniej nie do pokonania. Nawet szczypiąca ciągle skóra w miejscu uderzeń jedynie potwierdziły status braku odpowiedzialności i dawały perwersyjne uczucie komfortu. Oddech stawał się coraz głośniejszy i nagle z jej ust wyrwał się przeciągły, głęboki jęk. Zmieszana, wtuliła usta w miękkie obicie. Kolejne jęki wydobywały się już stłumione, ale i tak wypełniały ciszę tajemniczego otoczenia.
- A teraz wypnij do mnie pupę – powiedział cicho Jan, wyrywając ją z odrętwienia. Wyrwana z błogiego stanu Si pomyślała, że prawdę mówiąc jej pozycja jest książkowym więc przykładem wypiętej pupy. Uświadomiwszy to sobie, po raz kolejny zresztą, poruszyła się, a jej mięśnie drgnęły, spinając pośladki.
- Wypnij pupę, powiedziałem – głos zabrzmiał tym razem bardziej stanowczo, a na skórze poczuła dotyk czegoś szorstkiego i elastycznego. Gruby splot skórzanego pejcza przesunął się po jej plecach, a potem w dół, wzdłuż linii jej pośladków. Si przesunęła się do tyłu i wróciła do poprzedniej pozycji. Nagle poczuła lekkie uderzenie w pośladek. Lekkie, ale jednak przypomniało poprzednie spotkanie z okrutnym przyrządem i bolesne razy Jana. Si przestraszyła się i posłusznie uniosła nieco swój tyłek. Mimo to poczuła kolejne uderzenie, tym razem trochę mocniejsze.
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Wypnij się najmocniej jak potrafisz, bo znów stanę się niemiły – Si czuła na swojej skórze błądzące węzły pejcza. które przesuwały się w górę i w dół. Strach, który odczuwała pokonał resztę wstydu i teraz Si kręciła się pod jego dotykiem, unosząc pośladki do góry tak mocno, na ile tylko pozwalały więzy. Ze strachu ale i z podniecenia, które jeszcze z niej nie opadło, chciała pokazać mu wszystko, najbardziej intymne zakamarki swojego ciała, byle tylko uniknąć bólu, który może pojawić się w każdej chwili. Czuła swoją zupełnie obnażoną pupę, domyślała się, że widzi jej otwarte krocze, różowe, otoczone krótkimi, jasnymi włoskami, które zbierały się w trójkątną kępkę pomiędzy udami i nieco wyżej zarysowany wstydliwie, ciemny okrąg, wyraźnie widoczny w cieniu rozchylonych pośladków. Ze wstydu aż kręciło jej się w głowie, ale bardzo chciała aby był zadowolony, żeby dostał to, o co poprosił. I… żeby znów zaczął ją dotykać, całować lub… cokolwiek zachce.
Jan patrzył dłuższą chwilę. Potem znów poczuła dotyk obejmujących jej ciało rąk. Przez chwilę głaskał ją, jakby zastanawiając się, a być może delektując się widokiem związanego, wyeksponowanego, pięknego kobiecego ciała.
Nagle Jan zmienił taktykę. Wstał i gwałtownym ruchem przyciągnął do siebie pośladki Si. Poczuła jak jego biodra dociskają się do niej. Si wiedziała, że przyszedł czas na kolejny krok, ale jej rola sprowadzała się jedynie do oczekiwania. Jej ciało prezentowało pełną dostępność. Poczuła jak jego penis penetruje obszar pomiędzy pośladkami, jakby zastanawiając się, z której z wyeksponowanych miejsc chciałby skorzystać. Si już nie potrafiła oszukiwać dłużej samej siebie, drżąc z oczekiwania, pragnąć go w środku. W którymkolwiek środku on tylko zapragnie.
Jego penis wślizgnął się bez trudu do mokrej z oczekiwania cipki i wypełnił ją. Tymczasem dłonie objęły jej pośladki. Penis Jana wszedł głęboko, bardzo głęboko. Ciało mężczyzny docisnęło się i przez chwilę pozostało w bezruchu. Potem wysunął się powoli, pozostając jednak zagłębiony w niej na parę centymetrów. Wykonał kilka płytkich ruchów, a potem głęboki. Z każdym głębszym pchnięciem jej usta wydawały z siebie cichy jęk. Jan pracował, zachowując rytm. Płytko, płytko, głęboko. Głęboko, głęboko. Zmieniał głębokość pchnięć, wyrywając jej kolejne, stłumione okrzyki. Jego ręce błądziły po jej ciele, aż w końcu jedna dotarła w okolice krocza i zaczęła pieścić obszar wokół pracującego wytrwale a. Głęboko. Głęboko. Druga ręka głaskała plecy i skrępowane na plecach dłonie.
Głęboko, głęboko. Ręce chwyciły ją za biodra, a jego ruchy stały się szybkie i mocne. Do jej jęków dołączyły krótkie okrzyki Jana. Si czuła jak jej ciało roztapia się w doznaniach, płynących ze wszystkich części ciała. Wśród nich dominował przejmujący, wypełniający ruch, którego energia poruszała w niej kolejne struny. Pobudzone wnętrze zaczęło pulsować w tym rytmie. Jej palce zacisnęły się w pięści. Pulsowanie przybrało na sile i nagle ogromna, niepowstrzymana już fala rozkoszy rozlała się w ciele. Jej świat ograniczył się do odczuwania, rozkosznego trwania. Chciała krzyczeć. Krzyczy głośno unosząc ciało w spazmach rozkoszy, napinając krępujące więzy. Po chwili, odmierzonej kolejnymi skurczami, czuje gorący strumień jego nasienia, które wlewa się w jej wnętrze, zatrzymując energię jego ruchów. Si czuje tylko kolejne, gorące fale, którymi nieznajomy wypełnia ją, aż w końcu nieruchomieje, przyciskając się do jej pleców.
Otaczająca ją przestrzeń falowała aż w końcu zapadła się. Przez chwilę czuła na sobie gorące, ciężkie ciało mężczyzny, jego oddech i bicie serca. Potem pojawiło się wrażenie unoszenia. Wokół niej pojawił się szum, który narastał i otaczał ją. Potem wszystko ucichło i znikło zupełnie…
-----
Weszła do pokoju, zamykając powoli za sobą metalowe drzwi. Gdy siedzący za pulpitem tyko ją zobaczył, natychmiast wstał. Ona wolno odwróciła głowę, ale jej wzrok pozostał opuszczony, utkwiony w szarych, błyszczących rzędach podłogowych kafli. Jej nogi lekko drżały. Po zamknięciu drzwi trzymała jeszcze przez chwilę klamkę, jakby potrzebując dodatkowego oparcia.
- Najmocniej przep… W imieniu firmy najmocniej przepraszam – Gdy to mówił, zrobiła krok, ciągle uważnie obserwując podłogę. - Ja naprawdę nie wiem, jak to się mogło stać. Wie Pani, nasze procedury… To był wręcz niewiarygodny, nieszczęśliwy przypadek. Przygotowaliśmy pani program dokładnie tak, jak pani chciała tylko…
Urwał, gdy dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała nie niego. Stał pochylony, z lekko opuszczoną głową, próbując już samą swoją postawą wyrazić, jak jest mu przykro. Na jego twarzy malowała się panika i strach. Jedna ręka kurczowo zaciskała się na krawędzi biurka.
- …tylko zamiast pani programu uruchomił się program innej klientki. – zmusił się do dokończenia zdania mimo utkwionego w nim wzroku dziewczyny. – Oczywiście jesteśmy przygotowani na rekompensatę. Co tylko pani sobie życzy. Zwrócimy wszelkie koszty...
Dziewczyna obserwowała go uważnie. Nastała krępująca chwila ciszy. Ona już otwierała usta, aby coś powiedzieć, ale mężczyzna postanowił ją uprzedzić. Rozpaczliwie chciał uzyskać dodatkowe sekundy przed tym, co wydawało mu się nieuchronne.
-… a jeśli tylko będzie pani chciała skorzystać z Programu to wszystko jest przygotowane. Za darmo i kiedy tylko pani zechce. Daję słowo, że więcej nie będzie niespodzianek i wszystko będzie zgodne z pani życzeniami. Chociaż rozumiem, że ze względu na okoliczności… - przerwał po raz kolejny, próbując zrobić najbardziej rozpaczliwą minę w całym swoim życiu. Czekał na odpowiedź.
Nastała kolejna, krępująca i bardzo długa chwila milczenia. Dziewczyna zastanawiała się nad tym, co chce powiedzieć. I czy naprawdę chce to powiedzieć. Walczyła z własnymi myślami i w końcu wyszeptała - Chcę ten sam Program. Jutro.
Twarz mężczyzny przybrała wyraz wielkiego zdziwienia. Ostatnie kilka godzin gorączkowo rozważał różne warianty wyjścia z tej sytuacji. W grę wchodziła rozprawa sądowa, odszkodowanie, zwolnienie z pracy. Takiej reakcji jednak nie przewidział – Ale wie pani, to niemożliwe. Nikt nie może korzystać z programów innych osób. To naruszenie prywatności a regulamin firmy wyraźnie mówi…
Jego oczy znów napotkały jej wzrok. Patrzyła się na niego z determinacją, gniewnie ściągając brwi. Mężczyzna był zaskoczony nagłą stanowczością, której się zupełnie nie spodziewał. Zawahał się ale po krótkiej chwili zastanowienia uśmiechnął się, mówiąc - Tak, oczywiście. Jutro. Na którą godzinę?.
Polecamy:
sex filmy
sex
filmy porno
sex
darmowe filmy porno
SEX
darmowe porno
filmy erotyczne
sex znajomi
wilgotne panienki
szpareczki dupeczki
sex turystyka
sex opowiadania
cipeczka
opowiadania ero
darmowe panienki
sex zabawy
sex kaprysy